Gdy myślimy o owocach, najczęściej przychodzą nam na myśl te świeże, soczyste i pełne witamin. Jednak w chłodniejsze miesiące chętniej sięgamy po owoce suszone, wierząc, że to skuteczna metoda na uzupełnienie witamin i minerałów. Ta wiara bywa jednak zwodnicza. Owszem, suszone owoce posiadają wiele korzystnych właściwości, lecz nie są pozbawione wad, a jednym z zagrożeń może być obecność szkodliwych substancji.
Proces suszenia – zatrata i koncentracja
Odparowanie wody z owoców, sięgające nawet 70-80 procent, to kluczowy element ich suszenia. Niemniej, to nie wszystko. W trakcie tego procesu zachodzi wiele innych zjawisk – białka wytrącają się, cukry i kalorie ulegają koncentracji, a owoce tracą objętość, aromat i zmienia się ich smak. Witamina C oraz barwniki utleniają się, co stawia pod znakiem zapytania wartość odżywczą takiego przetworu. Czy zatem suszone owoce stają się bezwartościowymi produktami? Zdecydowanie nie!
Co zyskujemy, a co tracimy?
Suszone owoce wciąż są bogate w witaminy i minerały. Zawierają m.in. witaminy z grupy B, beta-karoten, witaminę E, magnez oraz wapń. Szczególnie istotny jest potas, który pomaga w unikaniu nadmiernego zatrzymania wody w organizmie – problem ten z kolei prowadzi do obrzęków i cellulitu. W dodatku obecny w nich błonnik wspiera procesy trawienne oraz daje uczucie sytości, co jest pomocne podczas odchudzania.
Suszone śliwki, jabłka czy morele to znakomite źródło energii dla aktywnych fizycznie osób, idealne do regeneracji po wysiłku. Stanowią także zdrowszą alternatywę dla kalorycznych słodyczy, takich jak ciastka czy batoniki.
Pułapki suszonych owoców
Niestety, suszone owoce mają także swoje wady. Zawierają dużą ilość cukru, co skutkuje wysoką kalorycznością. Zjedzenie dwóch-trzech moreli nie powinno zbytnio zaszkodzić naszej talii, ale rzadko kończy się na tylko kilku sztukach. Potrafimy łatwo sięgnąć po więcej, zwłaszcza z powodu podjadania. Dlatego warto pamiętać, że 100 g suszonych moreli to aż 280 kcal, a suszone banany czy figi są jeszcze bardziej kaloryczne. Proces suszenia powoduje ponadto utratę części witaminy C, B1 czy kwasu foliowego, co jest konsekwencją obróbki w gorącym powietrzu.
Środki konserwujące – cichy wróg
Kolejnym problemem, z którym musimy się zmierzyć, są środki konserwujące często obecne w suszonych owocach. Dwutlenek siarki, który hamuje rozwój mikroorganizmów i zapobiega ciemnieniu owoców, nie należy do zdrowych dodatków. Jego nadmiar może prowadzić do obniżenia ciśnienia tętniczego oraz wywoływać zapalenie oskrzeli. Co gorsza, substancja ta niszczy witaminy, które dzięki suszonym owocom próbujemy dostarczyć organizmowi. Dlatego warto wybierać produkty wolne od dwutlenku siarki lub oznaczeń E220. Warto również zwrócić uwagę na wygląd owoców – jaśniejsze okazy mogą zawierać więcej konserwantów.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zaleca, by maksymalna dzienna dawka dwutlenku siarki nie przekraczała 0,7 mg na kilogram masy ciała. Tymczasem produkty spożywcze rzadko informują nas o tym, ile tego składnika zawierają. Trudno jest więc oszacować, ile go przyjmujemy, zjadając garściami suszone owoce. W Stanach Zjednoczonych odnotowano przypadki zgonów spowodowanych wstrząsem anafilaktycznym związanym z nadmiarem tego związku.
Umiejętność rozsądnego wyboru
Chociaż suszone owoce mogą być wartościową przekąską, należy podejść do nich z ostrożnością i umiarem. Ważne jest także dokładne czytanie etykiet i wybieranie produktów pakowanych, co daje szansę na skontrolowanie ich składu. Wybierajmy mądrze, aby cieszyć się zdrowymi owocami w bezpiecznej i pysznej formie!