Adam Małysz, legenda polskich skoków narciarskich, znalazł się w ogniu krytyki po swoich kontrowersyjnych wypowiedziach dotyczących dyrektora sportowego Polskiego Związku Narciarskiego, Alexandra Stoeckla. Czwórka mistrz olimpijski nie ukrywa, że panująca atmosfera w zespole jest daleka od idealnej, co skłoniło go do publicznego komentowania sytuacji. — Ostatnio puściły mi nerwy — wyznał Małysz w rozmowie z TVP Sport.
KRYTYKA STANU RZECZY
Na dwa tygodnie przed mistrzostwami świata stres i napięcie w polskiej kadrze narastają. Małysz, jako szef PZN, z niepokojem obserwuje niezadowalające wyniki i brak zaangażowania ze strony Stoeckla, który zaledwie kilka miesięcy temu objął stanowisko dyrektora sportowego. — Liczyłem, że osiągniemy więcej dzięki jego przywództwu, lecz jego postawa raczej nie inspiruje — podkreślił Małysz, dodając, że austriacki dyrektor zbytnio skupił się na uspokajaniu zespołu, zamiast na konkretnej pracy.
BRAK KOMUNIKACJI I KOLEJNE KROKI
Co gorsza, Małysz ujawnił, że Stoeckl o problemach kadry dowiedział się z mediów, co wzbudziło jego frustrację. Jako osoba odpowiedzialna za wyniki, oczekuje od sztabu szkoleń większego zaangażowania i konkretnych działań. — Mamy rozmawiać o przyszłości kadry, ale muszą to być trudne, ale konstruktywne rozmowy — zauważył czterokrotny medalista olimpijski, zapowiadając dodatkowe konsultacje w Trondheim.
ŻYCIE KADRY PRZED MISTRZOSTWAMI ŚWIATA
Zanim jednak rozwiążą problemy wewnętrzne, polscy skoczkowie mają przed sobą wyzwanie w postaci Pucharu Świata. Już w ten weekend rywalizować będą w Sapporo, gdzie Kacper Juroszek, Maciej Kot, Kamil Stoch i Kamil Wąsek będą walczyć o punkty. Pozostali zawodnicy, w tym Dawid Kubacki oraz Piotr Żyła, zostaną w Polsce na treningach przed zbliżającymi się mistrzostwami świata w Trondheim, które startują 27 lutego. Nadchodzi zatem czas wielkich emocji, ale także pytanie, czy drużyna zdoła przezwyciężyć kryzys i wrócić na właściwe tory.
