Po niemal rocznej nieobecności, Zbigniew Ziobro ponownie zagościł w Sejmie. Były minister sprawiedliwości wziął udział w posiedzeniu komisji regulaminowej, spraw poselskich i immunitetowych. Zaznaczył, że zgłosi się przed komisję ds. Pegasusa, ale pod jednym warunkiem. „Choćby dziś” – deklarował poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Wielki powrót Zbigniewa Ziobry
Zbigniew Ziobro ponownie zaangażował się w życie polityczne, co było niemożliwe z powodu ciężkiej choroby, jaka go dotknęła. U byłego szefa resortu sprawiedliwości zdiagnozowano nowotwór przełyku. We wtorek, 3 grudnia, pojawił się na posiedzeniu komisji, która miała omówić wniosek dotyczący jego zatrzymania oraz wezwania przed komisję śledczą ds. Pegasusa.
Odpowiedź na łamanie prawa
Podczas obrad Zbigniew Ziobro z całą mocą wyraził swoje oburzenie na temat łamania prawa, które objawia się w stosunku do orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego. — Nie zamierzam tolerować ostentacyjnego łamania prawa, abym uczestniczył w procesie jego naruszania — grzmiał polityk.
Ziobro przywołał decyzję Trybunału Konstytucyjnego z 10 września, w której stwierdzono niekonstytucyjność działania komisji ds. Pegasusa. Podkreślił, że każdy poseł składa przysięgę na wierność konstytucji, a on traktował te słowa bardzo poważnie. — Twierdzę, że jestem gotów stawić się przed komisją „choćby dziś”, ale pod warunkiem, że Sejm podejmie uchwałę zgodną z zaleceniami TK — oznajmił.
Bunt przeciw zastraszaniu
W dalszej części swojego wystąpienia Ziobro zapowiedział, że nie da się zastraszyć ani karami, ani groźbami. — Nie wezmę udziału w łamaniu prawa, nawet jeśli zostanę do tego zmuszony metodami typowymi dla państw sięgających po przemoc — stwierdził, wyraźnie wyrażając swoją determinację.
Również w ostatnich dniach na jaw wyszły niepokojące wieści dotyczące byłego posła Ryszarda Czarneckiego, gdzie prokuratura bada wątek jego asystentów. Z kolei w TVP pojawiła się kontrowersyjna decyzja, która została skomentowana jako „przekroczenie cienkiej granicy”. Co nas czeka w polityce w nadchodzących tygodniach? Czas pokaże, ale jedno jest pewne – emocje w rodzimym parlamencie z pewnością nie opadną.