Wołodymyr Zełenski, prezydent Ukrainy, złożył wizytę w Warszawie, gdzie spotkał się z kluczowymi polskimi liderami — premierem Donaldem Tuskiem, prezydentem Andrzejem Dudą oraz Rafałem Trzaskowskim, prezydentem Warszawy i kandydatem na prezydenta z ramienia Koalicji Obywatelskiej. W trakcie swojej wizyty udzielił specjalnego wywiadu czterem polskim mediom: Onetowi, TVN24, „Rzeczpospolitej” oraz „Krytyce Politycznej”. W rozmowie poruszył istotne kwestie dotyczące zrozumienia zagrożeń płynących ze strony Rosji.
BRAK ZROZUMIENIA W ZACHODNIEJ POLITYCE
Podczas wywiadu prezydent przekonywał, że Zachód, w tym wiele krajów, nie dostrzega fundamentalnego problemu. — My, Polacy, podobnie jak Ukraińcy, rozumiemy Rosję i zagrożenie, jakie niesie. Zrozumieliśmy to już przed 2014 rokiem — zauważył Zełenski. Jego zdaniem kraje nordyckie, Polska, Rumunia oraz państwa bałtyckie mają w tej kwestii szerszą perspektywę, ponieważ ich historia jest nierozerwalnie związana z Rosją. Niestety, jak wskazuje, reszta świata często nie chce przyjąć do wiadomości kluczowej prawdy o Rosjanach: oni nie zamierzają się zatrzymać.
KONIECZNOŚĆ REAKCJI
Zełenski zwraca uwagę, że ignorowanie tej fundamentalnej kwestii to ogromny błąd. — W tym jednym stwierdzeniu zawarta jest odpowiedź na wszystkie pytania. Jeśli jesteś pewny, że Rosjanie pójdą dalej, to wiesz, że trzeba odpowiednio zareagować i wprowadzić nowe sankcje. Dlaczego nie wzmocnić maksymalnie Ukrainy i nie zwiększyć własnej produkcji dla naszych sił zbrojnych? — pytał retorycznie.
STRATEGIA ZAGROŻENIA
W dalszej części rozmowy ostrzegł, że rosyjskie rakiety mogą dotrzeć do każdego kraju europejskiego. — Działania Rosjan są jasne: będą szli do przodu i atakowali. W obliczu tego zagrożenia europejscy politycy często myślą, że Putin nie zaatakuje Niemiec czy Francji. Problem w tym, że wystarczy, iż Rosja będzie stała u granicy i codziennie terroryzowała atakami na infrastrukturę energetyczną bądź internet — zauważył Zełenski. To poważne wyzwanie, które wymaga natychmiastowej i zdecydowanej reakcji ze strony Zachodu.