Władze Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej z dużą starannością zatroszczyły się o to, aby wieść o zamachu bombowym na Władysława Gomułkę nie ujrzała światła dziennego. Atak na rządową kolumnę miał miejsce 3 grudnia 1961 roku w Sosnowcu, jednak w prasie nie można znaleźć na ten temat żadnych informacji. Sprawa elektryka Stanisława Jarosa, odpowiedzialnego za ten incydent, do dziś owiana jest tajemnicą.
WIELKA FETA W ZAGÓRZU
Niecałe dwa tygodnie przed wydarzeniem, w robotniczej dzielnicy Sosnowca, Zagórzu, trw przygotowania do obchodu otwarcia nowej kopalni węgla „Porąbka”. W trakcie ceremonii „Barbórkowej” obecny miał być sam Władysław Gomułka, I sekretarz KC PZPR. Lokalna prasa z wyprzedzeniem informowała o tej wizycie, a milicyjne patrole skrupulatnie przeszukiwały teren.
WYBUCH I JEGO KONSEKWENCJE
Nagle, w stronę kopalni, przejechała kolumna samochodów. W pierwszej kolejności zauważono pojazd Polskiego Radia, a za nim trzy rządowe limuzyny. „Gdy konwój dotarł do posesji nr 47 przy ul. Krakowskiej, eksplodowała mina umieszczona w ukrytym przydrożnym słupku. Odłamki posypały się wszędzie” — relacjonował dr hab. Adam Dziuba z Instytutu Pamięci Narodowej.
Chociaż szyby w rządowych autach zostały potłuczone, Władysław Gomułka nie odniósł żadnych obrażeń, ponieważ pozostawał w kopalni, gdzie wręczał odznaczenia górnikom. Niestety, były ofiary — zginęła 13-letnia dziewczynka, a także pracownik kopalni, który przyglądał się przejazdowi kolumny.
POŚCIG ZA ZAMACHOWCĄ
Milicja oraz Służba Bezpieczeństwa natychmiast podjęły działania w celu ujęcia zamachowca. Wprowadzono ścisłą blokadę informacyjną i przeszukano teren. W działaniach wzięło udział 40 funkcjonariuszy oraz 220 kontaktów operacyjnych.
Śledczy odnaleźli pozostałości skomplikowanego ładunku wybuchowego, co pozwoliło na wytypowanie 436 potencjalnych podejrzanych. Dzięki dalszym badaniom zawężono krąg osób poszukiwanych, a na przewodach zasilających bombę znaleziono ślady obcęgów. To posunięcie doprowadziło do intensyfikacji poszukiwań sprawcy.
Milicjanci postanowili równocześnie przeprowadzić rewizje u 70 najbardziej podejrzanych osób, do których w ostatniej chwili dołączył Stanisław Jaros. To wasze posunięcie okazało się trafione. Odciski jego kombinerek zgadzały się z tymi znalezionymi przy bombie.
PROCES I SKAZANIE
Stanisław Jaros został aresztowany i podczas przesłuchania przyznał się do zamachu, zdradzając, że to on stworzył bombę, która miała zabić Gomułkę oraz Nikitę Chruszczowa w 1959 roku. W maju 1962 roku rozpoczął się jego proces, w trakcie którego tłumaczył, że podkładał bomby z powodu „szczególnego urazu do organów MO za niehumanitarne postępowanie wobec niego”. Sąd skazał go na karę śmierci, a wykonanie wyroku miało miejsce 5 stycznia 1963 roku.