Nad Polską nocne niebo rozbłysło niezwykłymi światłami, które nie miały charakteru nadprzyrodzonego. Prawdopodobnie były to resztki rakiety Falcon 9, które spaliły się w atmosferze ziemskiej. Rakiety te, produkowane przez firmę SpaceX należącą do Elona Muska, służą do wynoszenia na orbitę satelitów Starlink. Niestety, nie wszystkie elementy tych pojazdów powracają na Ziemię w całości.
Płonące Szczątki na Polskim Niebie
Płonące fragmenty rakiety można było zaobserwować na polskim niebie dokładnie o godzinie 4:45, co potwierdził profil Z głową w gwiazdach. To zjawisko nie wynikało z awarii, lecz było zaplanowanym zniszczeniem elementu rakiety.
Potwierdzenie z Danych TLE
Karol Wójcicki, prowadzący wspomniany profil, wyjaśnił, że płonące szczątki to część rakiety Falcon 9, czego dowodzą dane TLE, czyli parametry dotyczące sztucznych satelitów. Pasują one do obiektu, który w nocy wchodził w atmosferę Ziemi, poddając się zaplanowanej deorbitacji.
Relacje z Mediów Społecznościowych
W internecie zagościły nagrania ukazujące te widowiskowe rozbłyski. Wzmianki o tym dostrzec można było na profilu Z głową w chmurach. Resztki drugiego członu rakiety Falcon 9, która została wystrzelona 1 lutego z bazy Vandenberg w Kalifornii, mogły być źródłem tych efektów. Wówczas na orbitę wyniesiono 22 satelity Starlink.
Rola Systemu Starlink
SpaceX, firma skoncentrowana na zapewnieniu powszechnego dostępu do internetu, za pomocą rakiety Falcon 9 realizuje misje wynoszenia satelitów systemu Starlink. Falcon 9 to innowacyjna, dwustopniowa rakieta wielokrotnego użytku, której pierwszy człon jest w stanie powrócić na Ziemię, co znacznie obniża koszty związane z wynoszeniem ładunków na orbitę. To pionierskie rozwiązanie w historii podróży kosmicznych.
Efektywność Misji Falcon 9
Jak dotąd, SpaceX zrealizowało 436 misji z wykorzystaniem rakiety Falcon 9, przy czym 391 razy pierwszy człon powrócił na Ziemię. Niestety, nie można odzyskać drugiego członu, odpowiedzialnego za umieszczanie satelitów na orbitach. Aby uniknąć zaśmiecania przestrzeni kosmicznej, przeprowadza się kontrolowaną deorbitację, co oznacza, że fragmenty pożarowe opadają i spalają się w atmosferze, co miało miejsce w nocy z wtorku na środę.
Źródło/foto: Interia