Przed objęciem urzędu prezydenta USA w poniedziałek, 20 stycznia, Donald Trump zdążył już zaszokować świat polityczny. W swoich kontrowersyjnych wypowiedziach zaznaczył, że planuje zmienić nazwę Zatoki Meksykańskiej na Zatokę Amerykańską oraz przyłączyć Kanadę i Grenlandię do Stanów Zjednoczonych. W przypadku Grenlandii nie wykluczył użycia siły militarnej. „Tu się nieczęsto rozmawia o polityce, ale tymi słowami namieszał!” — skomentował mieszkaniec Grenlandii.
PRZYCZYNY ZAINTERESOWANIA GRENLANDIĄ
Eksperci wskazują na dwa główne powody zainteresowania Trumpa Grenlandią. Po pierwsze, strategiczne położenie wyspy, które ma kluczowe znaczenie w obliczu globalnych napięć. Po drugie, rosnące znaczenie gospodarcze Grenlandii dzięki jej bogatym zasobom naturalnym. Jak reagują na te zapowiedzi mieszkańcy wyspy, relacjonował Adam Jarniewski, który mieszka na Grenlandii od prawie dwóch dekad.
Warto zauważyć, że pomimo nieczęstych dyskusji o polityce na Grenlandii, ostatnie wypowiedzi Trumpa wywołały spore zamieszanie wśród mieszkańców. Choć wyspa zajmuje imponujące dwa miliony kilometrów kwadratowych, zamieszkuje ją jedynie 56 tysięcy osób.
PODZIELENIE SIĘ OCENĄ MIESZKAŃCÓW
Adam wskazuje, że Grenlandczycy wciąż czekają na konkretne informacje dotyczące intencji prezydenta. „Nie wiadomo, czy to jedynie polityczna zagrywka czy coś poważniejszego” — mówi. Wielu mieszkańców wyraża zgodę co do tego, że obecny stan rzeczy im odpowiada i nie pragną nagłych zmian.
„Mieszkam w drugim co do wielkości miasteczku na wyspie, gdzie liczba mieszkańców wynosi 5 tysięcy. Choć brakuje tu specjalistów, m.in. okulistów, mamy za to amerykańskie herculesy, ponieważ USA utrzymują bazę wojskową w Pithufik, na północy Grenlandii” — dodaje Jarniewski.
ŻYCIE CODZIENNE W GRENLANDII
Adam, który ożenił się z Grenlandką i ma z nią dwoje dzieci, zauważa, że różnice między życiem w Polsce a na Grenlandii objawiają się głównie w szczegółach. Nawet kulinarnych, ponieważ wkrótce cała rodzina zasiądzie do posiłku z reniferem, którego samodzielnie upolowali.
„Czego mi brakuje z Polski? Żartuję, że ogórków kiszonych, a poważniej, oczywiście rodziny i przyjaciół. Niemniej jednak życie tutaj wcale nie różni się tak bardzo od tego w Polsce. Oboje z żoną jesteśmy nauczycielami; odwozimy dzieci do szkoły i idziemy do pracy. Różnice tkwią w szczegółach. Na przykład, otacza nas dzika natura. Sisimiut znajduje się pośrodku niczego, w promieniu wielu kilometrów nie ma innych miejscowości. Różnice są również w tym, co jemy. Dziś renifer, a jutro może foczka.”
Jak widać, Grenlandia to miejsce, które pomimo swojej odległości i specyfiki społecznej, potrafi zaskakiwać. A słowa Donalda Trumpa zdecydowanie wywołały falę emocji wśród jej mieszkańców.