Ryszard Sobok, znany jako bestia z Walimia, w ciągu zaledwie dwóch dni doprowadził do wymordowania połowy swojej rodziny, z większością jego ofiar będących dziećmi. Zatrzymany przez policję, gdy zmierzał z nożem do domu swojej młodszej siostry, stał się głównym bohaterem jednego z najwstrząsających przypadków zbrodni w historii regionu. Wspomnienia emerytowanego policjanta Zbigniewa Wronka, który jako pierwszy przybył na miejsce, wciąż pozostają żywe.
TRAGEDIA W WALIMIU
Do potwornej tragedii doszło 11 lutego 1981 roku. W tym dniu Ryszard Sobok wrócił do swojego mieszkania, gdzie żył z konkubiną Krystyną i ich dziećmi. Ich związek był pełen emocji i często kończył się awanturami. Zmęczona ciągłymi konfliktami, Krystyna planowała odejść, a w środowisku krążyły informacje o jej rzekomych zamiarach zasięgnięcia porady w sprawie aborcji.
Podczas kolejnej rozmowy między sobą, napięcie osiągnęło apogeum, co doprowadziło do brutalnego morderstwa. Sobok, w szale, zabił Krystynę, a następnie zdusił i powiesił ich syna, po czym czekał na powrót 15-letniej Teresy. Gdy dziewczyna weszła do domu, w teatralnej scenie śmierci matki zamarła z przerażenia. Niestety, szaleńcze instynkty Soboka znowu wzięły górę – poddusił i również powiesił dziewczynkę.
PO KOLEJNEMU ZAMACHU
Po tragicznych wydarzeniach, Ryszard spędził noc w komórce na strychu, a następnego dnia wrócił do domu, gdzie zastał swojego ojca śpiącego na kanapie. Gdy obudził się, Sobok, w akcie mrocznej szczerości, przyznał się do zbrodni. To wyznanie wzbudziło przerażenie w seniorze, co prowadziło do kolejnej tragedii. W afekcie, Sobok zabił swojego ojca, a gdy dzieci siostry, 9-letni Irek i 10-letnia Ania, próbowały interweniować, ich los również był tragiczny – udusił je i powiesił w łazience.
POLICJA I SCENY ZBRODNI
Zbigniew Wronka, emerytowany policjant, wspomina jak w godzinach popołudniowych otrzymali informację o morderstwie w Walimiu. „Zastałem makabryczny widok w mieszkaniu. Ofiara była zmasakrowana, a cały pokój tonął we krwi”, relacjonuje Wronka, którego zespół szybko odkrył ogrom tragedii po dotarciu na miejsce. Tragiczne sceny, które ujrzeli, do dziś pozostają w jego pamięci. „W łazience znaleźliśmy powieszone dzieci, co było niezwykle wstrząsające” – dodaje.
OBŁAWA NA ZABÓJCĘ
W wyniku odkrycia zaczęto szeroką obławę na Soboka. Policjanci przeszukiwali miejsca, gdzie mógł się ukryć, w tym mieszkanie jego siostry, która była sama z dziećmi, gdyż jej mąż był w pracy. Kiedy funkcjonariusze zauważyli Soboka z nożem, szybko go obezwładnili, a ich awanturniczy przeciwnik nie miał szans z nimi walczyć.
ZAGADKA NIESZCZĘŚLIWYCH WYPADKÓW
Pewne pytania pozostały bez odpowiedzi, nawet po skazaniu Soboka na karę śmierci. Po pewnym czasie jeden z policjantów zauważył, że w Walimiu miały miejsce inne tragiczne incydenty, które mogły mieć związek z zabójcą. Częściowo udowodniono, że Sobok bywał w miejscach, gdzie ludzie ginęli, co rzucało cień podejrzenia na jego psychopatyczne skłonności i możliwość popełnienia kolejnych zbrodni.
Ostatecznie Ryszard Sobok został skazany 16 czerwca 1982 roku, a wyrok wykonano 31 marca 1984 roku poprzez powieszenie. Jego ofiary spoczywają na cmentarzu w Walimiu, a mieszkańcy miejsca wciąż pielęgnują ich pamięć.