W obliczu niespodziewanej rezygnacji Alexandera Stoeckla z fotela dyrektora sportowego Polskiego Związku Narciarskiego, polscy skoczkowie w sobotni poranek (czasu polskiego) rozpoczęli rywalizację na Okurayamie w Sapporo. Jak poszło naszym reprezentantom? Szału nie było… Szczególnie pechowy był występ Macieja Kota w finałowej rundzie.
Niezrealizowane Ambicje Stoeckla
Alexander Stoeckl objął posadę dyrektora sportowego PZN latem 2023 roku, z zamiarem skutecznego zarządzania polskimi skokami i kombinacją norweską oraz stworzenia długoterminowej strategii dla obu dyscyplin. Niestety, po krótkim czasie jego zadania dobiegły końca.
Kontrowersyjna Dymisja
Stoeckl, wcześniej prowadzący reprezentację Norwegii, rozstał się z nią w atmosferze napięcia z zawodnikami. W Polsce miał nadzieję na nowy początek, jednak jego współpraca z PZN nie układała się pomyślnie. Teraz wiadomo, że odchodzi w burzliwej atmosferze. W oświadczeniu skierowanym do redakcji „Faktu” zdradził powody swojej decyzji:
„Zdarzyło mi się być świadkiem wewnętrznych spraw, o których informowano media bez wcześniejszego powiadomienia osób zaangażowanych. Ostatnim incydentem był wywiad na żywo dla TVP, w którym prezes (Adam Małysz — przyp. red.) powiedział, że nie jest zadowolony z mojej pracy. Nie przypominam sobie, żeby dzielił się ze mną tą informacją” – napisał Stoeckl.
Zakaz Wypowiedzi i Występ Polaków
Rezygnacja Norwega wywołała spore zamieszanie, lecz polscy skoczkowie otrzymali zakaz komentowania tej sprawy (o czym poinformował dziennikarz Kacper Merk na antenie Eurosportu). Ich jedynym celem była walka o punkty Pucharu Świata.
W sobotnim konkursie w Sapporo wzięło udział czterech Polaków: Paweł Wąsek, Maciej Kot, Kamil Stoch i Kacper Juroszek.
Maciej Kot w Innej Roli
Dla Macieja Kota start w Okurayamie był wyjątkowy. 33-latek większość sezonu spędził na zapleczu Pucharu Świata, ale dzięki znakomitym występom w Pucharze Kontynentalnym w Kranju (piąte i pierwsze miejsce) zyskał szansę powrotu do elity.
Polak ma pozytywne wspomnienia związane z japońską skocznią. To właśnie tam, 11 lutego 2017 roku, odniósł jedno ze swoich dwóch zwycięstw w Pucharze Świata. Niestety, w tym roku nie udało mu się powtórzyć tamtego sukcesu.
Wyniki Są Zawodne
Pierwsza seria przebiegała sprawnie. Jako jeden z pierwszych znakomicie poradził sobie Kot, skacząc 130 metrów i zajmując chwilowo pierwsze miejsce. Kacper Juroszek zaliczył słabszy skok, lądując na 119. metrze, co nie wystarczyło do awansu. Kamil Stoch z wynikiem 122 m zbliżył się do czołówki, a Paweł Wąsek zawiódł, zdobywając zaledwie 118 m. Ostatecznie tylko Juroszek nie dostąpił zaszczytu finału.
Po pierwszej serii Kot był na 20. miejscu, Stoch na 22., a Wąsek na 23. Pozycję lidera zajmował Ryoyu Kobayashi, za nim uplasowali się Domen Prevc i Jan Hoerl.
Pech w Finałowej Rundzie
W drugiej serii Wąsek poprawił rezultat, skacząc 126 m, a Stoch wylądował pół metra bliżej, spadając w klasyfikacji za kolegą z drużyny. Maciej Kot napotkał pecha — silny wiatr wiał mu w plecy, co zaowocowało skokiem na 116 m. Ostatecznie przegrał zarówno z Wąskiem, jak i Stochem.
W finale najlepiej spisał się Kobayashi, zdobywając swoje pierwsze zwycięstwo w tym sezonie, wyprzedzając Hoerla i Prevca. Taki wynik potwierdza, jak krucha potrafi być forma skoczków, zwłaszcza w tak trudnych okolicznościach.