Radosław Sikorski w zwięzły sposób odniósł się do rezultatów „wyborów” prezydenckich na Białorusi. Minister zwrócił uwagę na wyniki, które miały rzekomo zapewnić Alaksandrowi Łukaszence kolejną kadencję. Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych także wyraziło swoje rozczarowanie „wyborami”, które odbyły się w atmosferze naruszenia podstawowych zasad demokratycznych.
POLSKIE REAKCJE NA WYBORY NA BIAŁORUSI
W wydanym komunikacie resort stwierdził: „Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej wyraża rozczarowanie przeprowadzonymi w warunkach pogwałcenia podstawowych procedur demokratycznych wyborami prezydenckimi na Białorusi.” Temat skomentował również sam szef MSZ, Radosław Sikorski.
Minister nie krył irytacji: „Tylko 87,6% Białorusinów kocha swojego baćkę?! Czy reszta pomieści się we więzieniach?” Te słowa padły po doniesieniach o wynikach sondażu exit poll. Należy zauważyć, że „baćka” w białoruskim języku oznacza „ojca” lub „założyciela”, a Łukaszenka często używał tego określenia w swoich wystąpieniach w mediach.
REPRESJE I CENZURA
Ministerstwo Spraw Zagranicznych odniosło się szerzej do sytuacji na Białorusi. W komunikacie zaznaczono, że przez działania władz niezależni kandydaci nie mieli możliwości wzięcia udziału w wyborach. „Kampanii towarzyszyły represje wobec przeciwników politycznych oraz zastraszanie społeczeństwa obywatelskiego” — podkreślono.
Dodatkowo, wskazano, że powszechna cenzura oraz intensywna propaganda sprawiły, iż wiele Białorusinów nie miało dostępu do rzetelnych informacji. „Skutkiem tych działań społeczeństwo zostało faktycznie pozbawione prawa głosu” — oceniono, dodając, że z tego powodu wynik wyborów nie może być uznany za wiarygodny ani odzwierciedlający prawdziwą wolę narodu białoruskiego.
WEZWANIE DO DIALOGU
W komunikacie podkreślono, że „otwartość na dialog, gotowość do współpracy oraz przestrzeganie standardów ONZ i OBWE, a także podstawowych praw człowieka, są kluczowe dla rozwoju i dobrobytu Białorusi”. Polska wezwała białoruskie władze do rozpoczęcia procesu, który doprowadzi do rzeczywiście wolnej i demokratycznej Białorusi, w której nie będzie miejsca na politycznych więźniów ani prześladowania, a wszyscy obywatele będą mogli być z niej dumni.
W związku z powyższym nie można się dziwić, że po tak skandalicznych „wyborach” jak te, które miały miejsce, ich wyniki nie są zaskoczeniem. Dla Łukaszenki władza przetrwa, ale pytanie brzmi: za jaką cenę i za czyje koszty?
