Właśnie tak wyglądają skutki nieodpowiedzialności na drodze, kiedy na miejscu interwencji znajduje się policjant, nawet w czasie wolnym. Przykładem takiej sytuacji jest funkcjonariusz z Dynowa, który nie wahał się podjąć działania, gdy zauważył podejrzanie zachowującego się kierowcę renault. I nic dziwnego, że jego intuicja okazała się słuszna – 67-letni mężczyzna był nietrzeźwy i nie miał prawa prowadzić pojazdów.
SYTUACJA NA DRODZE
W sobotnią noc, podczas powrotu do domu, policjant z dochodzeniowo-śledczego pionu Komisariatu Policji w Dynowie dostrzegł na ul. Piłsudskiego renault, który, delikatnie mówiąc, nie jechał zgodnie z zasadami. Kierowca przez długi czas miał włączony kierunkowskaz, a w dodatku dwukrotnie uderzył w krawężnik. Takie zachowanie nie mogło umknąć uwadze doświadczonego funkcjonariusza, który słusznie podejrzewał, że za kierownicą siedzi osoba, która straciła prawo jazdy za wcześniejszą jazdę pod wpływem alkoholu.
MOŻE SIĘ WYDAWAĆ – NIC ZASKAKUJĄCE
Po chwili namysłu, policjant zdecydował się na zatrzymanie pojazdu. Zajechał renault drogę, wysiadł z samochodu i otworzył drzwi do środka. Jego podejrzenia potwierdziły się – za kierownicą siedział znany mu dobrze 76-letni mieszkaniec Dynowa. Gdy policjant próbował unieruchomić pojazd i wyciągnąć kluczyki ze stacyjki, mężczyzna postanowił dodać gazu. Funkcjonariusz, trzymając się kurczowo kierownicy, przejechał kilka metrów, ale w końcu musiał puścić, wracając do swojego samochodu. Niezrażony, natychmiast powiadomił dyspozytora numeru alarmowego 112 i ruszył w pościg za renault.
STACJA PALIW I POLICYJNE PORAŻENIE
Niedługo potem nietrzeźwy kierowca wjechał na stację paliw, co otworzyło możliwości, by ostatecznie zatrzymać 76-latka. Policjant wyciągnął go z pojazdu i czekał na przybycie funkcjonariuszy, którzy potwierdzili, że mężczyzna miał w organizmie ponad 0,40 promila alkoholu. Okazało się również, że od maja tego roku nie miał prawa jazdy. Znów, kolejny dowód na to, że nieodpowiedzialność może drogo kosztować.
Teraz wszechwładny sąd zdecyduje o przyszłości tego pana. Ciekawe, co też powie po raz kolejny – wygląda na to, że dla niektórych mężczyzn nauka przez bolesne doświadczenie staje się stałym rytuałem na drodze. Obym się mylił, ale to kolejny przykład na to, że tragicznie wraca się do domu na dwóch nogach, a nie na czterech kółkach.
Źródło: Polska Policja