Temat koronawirusa znów wraca na pierwszy plan. Amerykańska Centralna Agencja Wywiadowcza, CIA, wskazuje, że istnieje „większe prawdopodobieństwo”, iż wirus stanowił rezultat incydentu laboratoryjnego. Nowy dyrektor agencji, John Ratcliffe, skłania się ku hipotezie, która wskazuje na Wuhanski Instytut Wirusologii jako potencjalne źródło wybuchu epidemii. Niemniej jednak, hipoteza dotycząca odzwierzęcego pochodzenia wirusa nadal pozostaje aktualna.
Najnowsze ustalenia agencji
Informacje o najnowszych badań CIA dotyczących COVID-19 ukazały się w sobotnich doniesieniach agencji Reutera. CIA postanowiła zlecić analizę, aby wyjaśnić wątpliwości dotyczące oficjalnych przyczyn pandemii. Z przeprowadzonego raportu wynika, że incydent laboratoryjny wydaje się być bardziej prawdopodobny niż kiedykolwiek wcześniej.
W społeczeństwie coraz głośniej wypowiadają się głosy sugerujące, że wirus mógł być wynikiem eksperymentów prowadzonych w Instytucie Wirusologii w Wuhan. Jest to jednak hipoteza, którą agencja z uwagi na swoje „niskie zaufanie” do uzyskanych informacji traktuje z ostrożnością. W związku z tym, teoria o odzwierzęcym przekazie wirusa wciąż pozostaje w obiegu.
Reakcja Chin
Władze w Pekinie zabrały głos w tej sprawie, podkreślając swoje poparcie dla dążeń do wyjaśnienia źródła epidemii. Równocześnie oskarżyły Stany Zjednoczone o upolitycznienie całej sprawy, a incydent laboratoryjny uznały za niewiarygodny.
Badanie zlecane przez CIA sprowokowało wiele spekulacji, a nowo mianowany dyrektor agencji, John Ratcliffe, zadeklarował, że kwestie związane z koronawirusem będą jednym z jego głównych priorytetów. W rozmowie z dziennikarzami podkreślił, że, według jego oceny, źródłem COVID-19 mógł być przeciek z wuhanowskiego instytutu.
Wygląda na to, że temat pochodzenia koronawirusa wciąż będzie budzić kontrowersje i emocje na całym świecie, a nowe wydania raportów mogą jedynie przyczynić się do dalszej debaty w tej sprawie.
Źródło/foto: Interia