Pierwszego dnia wiosny była już posłanka Lewicy, Monika Pawłowska poinformowała na Twitterze o przejściu do Porozumienia Jarosława Gowina. „Dziękuję za wspólną pracę i działania w ramach Lewicy. Dzisiaj zaczynamy iść inną drogą, ale mam nadzieję, że wciąż w przyjaźni będziemy pracować na rzecz lepszej Polski dla każdej i każdego” – rozpoczęła w swoim poście.
„Dziś rozpoczynam współpracę z premierem Jarosławem Gowinem. Program jak i praktyka działania politycznego Porozumienia, są w obecnej sytuacji mi najbliższe. To jedyne ugrupowanie szczerze zainteresowane ponadpartyjną współpracą dla dobra Polski” – te słowa wywołały największe poruszenie wśród członków Lewicy.
Jak poinformowali posłowie Lewicy, Monika Pawłowska nie uprzedziła nikogo o takiej decyzji. Wszyscy jej dotychczasowi asystenci od razu zrezygnowali z dalszej współpracy.
„To duże zaskoczenie i niezrozumiała sytuacja, by osoba, która startowała z list Lewicy nagle dołączyła do koalicji rządzącej” – skomentowała sytuację Beata Maciejewska (Lewica) na konferencji prasowej w Warszawie. – „Jeszcze niedawno pani Pawłowska mówiła, że Gowin nie miał planu na Polskę, a dzisiaj jej zdaniem ma?”
Po opublikowaniu oświadczenia na Pawłowską spadła fala hejtu, głównie ze strony jej wyborców, którzy poczuli się oszukani. Głosowali w końcu na kandydatkę Lewicy, zazwyczaj po to, aby odsunąć aktualny rząd od władzy.
Posłanka zapowiedziała: „Wstępuję do Porozumienia. Nie wstępuję do KP PiS, pozostaję posłem niezrzeszonym”. Członkowie opozycji mają jednak ku temu wątpliwości. Zastanawiają się również, jak Monika Pawłowska, będąc w partii prawicowej będzie odnosiła się do swoich słów o liberalizacji prawa aborcyjnego, czy praw osób LGBT.
źródło: PAP