Były ambasador RP w Stanach Zjednoczonych Marek Magierowski skrytykował zachowanie parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości, którzy w Sejmie głośno wzywali imię nowego prezydenta elekta, Donalda Trumpa. „Posłom PiS skandującym w Sejmie jego nazwisko zalecałbym ostrożność” — powiedział w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”.
ENTUZJAZM CZY TRENT?
Podczas obrad posłowie PiS wyrazili swoje poparcie dla wyboru Trumpa na 47. prezydenta USA, a Przemysław Czarnek komentował: „Zwycięstwo Trumpa zwiększa szansę na normalność w świecie”. Te entuzjastyczne reakcje nie przypadły do gustu Magierowskiemu, który zauważa, że takie poparcie może prowadzić do nieprzewidzianych konsekwencji.
OSTROŻNOŚĆ W POLITYCE
Eks-ambasador wyraził obawy co do niektórych osób w otoczeniu nowego prezydenta, które mogą mieć poglądy sprzeczne z polskimi interesami, zwłaszcza w kontekście konfliktu w Ukrainie. „W historii Polski było zbyt wiele takich hołdów” — dodał, podkreślając, że polska dyplomacja powinna działać z rozwagą.
WIELKA GRA O NARRACJĘ
Magierowski zwrócił uwagę na fakt, że polski rząd musi przekazać Trumpowi, iż ustępstwa wobec Rosji będą postrzegane jako porażka. „To gra o najwyższą stawkę: nie możemy przegrać wojny narracyjnej z Rosją, a nasz przeciwnik w tej dziedzinie jest znakomity – nawet lepszy od nas” — podkreślił, sugerując, że ambitna strategia PR jest kluczowa w obecnej sytuacji.
Jak widać, w polityce nie zawsze łatwo jest grać do jednej bramki, a entuzjazm może wkrótce ustąpić miejsca sceptycyzmowi, zwłaszcza gdy stawka jest tak wysoka.