Dzisiaj jest 21 listopada 2024 r.
Chcę dodać własny artykuł

Lublin: Szedł ulicą i atakował przechodniów. Na widok policjantów krzyknął „zabiję was sk…”, po czym zmarł na ulicy

Jak wyjaśniali świadkowie, mężczyzna zachowywał się nienaturalnie i wykazywał bardzo dużą agresję wobec wszystkiego, co się ruszało. Zaatakował kilkoro przechodniów bijąc ich, czy też kopiąc. W pewnym momencie stracił przytomność i zmarł.

Nie udało się uratować życia mężczyzny, który we wtorek po południu stracił przytomność na ul. Łęczyńskiej w Lublinie. Około godziny 15:30 chodnikiem wzdłuż Drogi Męczenników Majdanka szedł mężczyzna, który atakował przechodniów. O wszystkim zaalarmowana została policja. Zgłaszający tłumaczyli, że zostali uderzeni czy też skopani przez agresywnego mężczyznę.

Na miejsce zostali skierowani policyjni wywiadowcy. Dostrzegli oni agresora w rejonie skrzyżowania z ul. Łęczyńską. Na oczach funkcjonariuszy mężczyzna podszedł do starszej kobiety, po czym ją uderzył. Wtedy policjanci ruszyli w jego kierunku.

Mężczyzna na ich widok zaczął uciekać wykrzykując, żeby go zostawili, gdyż „jest chory psychicznie”. W pewnym momencie zatrzymał się i skierował do funkcjonariuszy słowa „zabiję was sk…”. Kiedy policjanci chcieli go zatrzymać, mężczyzna nagle stracił przytomność. Okazało się również, że nie wykazuje on funkcji życiowych.

Funkcjonariusze wezwali na miejsce ratowników medycznych, sami zaś przystąpili do resuscytacji krążeniowo – oddechowej. Czynności reanimacyjne prowadzone były przez kilkadziesiąt minut. Nie przyniosły one jednak rezultatu.

Jak wyjaśniali świadkowie, mężczyzna mógł znajdować się pod silnym działaniem środków odurzających np. dopalaczy. Zachowywał się nienaturalnie i wykazywał bardzo dużą agresję wobec wszystkiego, co się ruszało. Teraz policjanci prowadzą w tej sprawie czynności wyjaśniające, nadzorowane są one przez prokuraturę.

Już dziś dołącz do naszej społeczności i polub naszą stroną na Facebooku!
Polub na
Subscribe
Powiadom o
guest
0 Comments
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Przeczytaj również:

Artykuły minuta po minucie