Deportacje w imię bezpieczeństwa czy polityczne zagrywki?
Premier Tusk zapowiada ostrzejsze przepisy
„Każda osoba przebywająca w Polsce, która brutalnie łamie prawo, zostanie deportowana” – taką deklarację złożył premier Donald Tusk. Choć wydaje się, że jest to krok w stronę zapewnienia bezpieczeństwa, to eksperci, w tym przedstawiciele Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, zwracają uwagę na ryzyko, jakie niesie ze sobą taka retoryka. „Te słowa mogą wskazywać, że bieżące cele polityczne zdominują kwestie racjonalnego stosowania prawa” – komentuje Marcin Sośniak.
Rządowe kroki w walce z przestępczością zorganizowaną
W trakcie konferencji prasowej z Ursulą von der Leyen, Donald Tusk ogłosił, że zwrócił się do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych oraz Ministerstwa Sprawiedliwości o opracowanie szybkiego planu reakcji na przestępczość zorganizowaną popełnianą przez obcokrajowców. Jednakże, jak zauważa Sośniak, obecnie obowiązujące przepisy już umożliwiają podejmowanie działań deportacyjnych w sytuacjach zagrożenia dla porządku publicznego czy bezpieczeństwa państwa.
Niejasności w zapowiedziach
Ekspert odnosi się także do zawirowań związanych z zapowiedziami premiera. „Obecne przepisy dają podstawy do wydawania decyzji o zobowiązaniu do powrotu. Trudno zrozumieć, dlaczego premier uważa je za niedostosowane” – mówi. Zgodnie z obowiązującym prawem, w sytuacjach szczególnego zagrożenia, decyzje deportacyjne można wydawać natychmiastowo, omijając długotrwałe procedury odwoławcze. Dodatkowo, cudzoziemcy oczekujący na decyzję mogą być kierowani do strzeżonych ośrodków.
Polityka a prawo – gdzie granica?
Problemem pozostaje to, że płynące z rządu zapowiedzi podsycają obawy, iż polityczne kalkulacje przeważą nad rzeczywistą troską o przestrzeganie prawa. Sośniak obawia się, że wkrótce mogą pojawić się nowe regulacje, które nie będą skutkować zgodnie z krajowym prawem ani standardami międzynarodowymi. „Już teraz mamy do czynienia z przepisami, które zostały wprowadzone w zbyt pośpiesznym tempie, co może zagrażać praworządności” – podkreśla ekspert, nawiązując do ostatnich inicjatyw legislacyjnych dotyczących ograniczenia dostępu do ochrony międzynarodowej.
Praworządność czy polityczne doraźności?
„Niestety, temat migracji obecnie staje się narzędziem w grze politycznej, co przynosi szkody zarówno migrantów, jak i samemu systemowi prawnemu” – zaznacza Sośniak. Historia pokazuje, że najbardziej efektywne regulacje prawa powstają z dala od bieżących sporów politycznych. „Jeśli nowe przepisy mają być tworzone w atmosferze politycznego pośpiechu, to istnieje ryzyko, że wpłyną one negatywnie na obowiązujące prawo” – dodaje.
W obliczu tych niepokojących sygnałów, można tylko mieć nadzieję, że rząd zamiast działań rewolucyjnych, podejmie dialog z ekspertami oraz organizacjami pozarządowymi. Tylko w ten sposób można stawić czoła rzeczywistym problemom w sposób, który nie zaszkodzi fundamentom polskiego systemu prawnego.