Pogotowie ratunkowe interweniowało w sobotę, gdy otrzymało zgłoszenie o mężczyźnie, który potrzebował pilnej pomocy. Z relacji osoby wzywającej wynikało, że leżący w fotelu mężczyzna nie był w stanie się poruszać ani obudzić, a wcześniej spożywał alkohol.
Oczekiwanie na pomoc
Po przyjeździe ekipy ratowniczej na miejsce zdarzenia, w lokalnej restauracji, ratownicy znaleźli nieprzytomnego mężczyznę. Wstępne badania wykazały, że miał on zachowane podstawowe funkcje życiowe, takie jak tętno i oddech. Dodatkowo, badanie EKG pozwoliło wykluczyć problemy sercowe. Otoczenie przekazało ratownikom, że mężczyzna nie doznał żadnych urazów.
Problem z miejscami w szpitalu
Kierownik zespołu ratownictwa podjął decyzję o przewiezieniu pacjenta do szpitala. Dyspozytor szybko skierował ich do najbliższego Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Wojskowym Instytucie Medycznym w Legionowie. Jak podaje serwis TVN24, na miejscu okazało się, że mężczyzna nie ma możliwości przyjęcia, ponieważ wszystkie łóżka były zajęte. Pacjent musiał więc czekać na swoją kolej w karetce.
Nieoczekiwany zwrot akcji
Po kilku godzinach oczekiwania, wsparcie ratowników oraz podanie płynów doprowadziły do tego, że mężczyzna odzyskał przytomność. Udało się przeprowadzić z nim rozmowę, podczas której pacjent nie był w stanie określić, ile alkoholu spożył, ale stwierdził, że czuje się na tyle dobrze, by wrócić do domu. Po czterech i pół godzinie spędzonej przed szpitalem, mężczyzna z karetki skontaktował się z znajomym, który przyjechał, aby go odebrać.
Cała sytuacja podkreśla dramatyczny problem z brakiem miejsc w polskich szpitalach, który nierzadko staje na drodze pomocy potrzebującym. To właśnie w takich chwilach widać, jak istotne są nie tylko umiejętności ratowników, ale także dostępność infrastruktury medycznej, która niestety, w wielu przypadkach, nie sprosta wymaganiom.
Źródło/foto: Onet.pl BELL KA PANG / Shutterstock