Jacek Bartmiński, odwołany w piątek przez Donalda Tuska z funkcji wiceministra aktywów państwowych, ostro skrytykował obecną sytuację w rządzie. Według niego nie zamierza wspierać działań, które mogłyby być uznane za kompromitujące. Te słowa natychmiast wywołały silną reakcję ze strony jego koalicjantki, Marty Wcisło, która nie szczędziła mu krytyki za brak działań w czasie, gdy był w rządzie.
USTANOWIENIE ODPOWIEDZIALNOŚCI
W rozmowie z mediami Bartmiński zaznaczył, że zakończenie współpracy z rządem nie oznacza rozłamu w koalicji. Podkreślił, że jako Polska 2050 mają zamiar powrócić do Ministerstwa Aktywów Państwowych, pod warunkiem, że poprzednie problemy zostaną rozwiązane. W kontekście swojej dymisji zaznaczył, że odpowiedzialność za sytuację w PLL LOT leży w dużej mierze na złym doborze kadr, co w jego opinii doprowadziło do konfrontacji z innymi ugrupowaniami w koalicji.
Były wiceminister przypomniał o ważnych kwestiach związanych z PZU i Totalizatorem Sportowym, sugerując, że to one były tą „kropką, która przelała czarę goryczy”. Warto zauważyć, że jego krytyka rządu spotkała się z ostrym sprzeciwem Marty Wcisło, która zwróciła uwagę na jego dotychczasową bierność w kwestii zarządzania Grupą Azoty.
KRYTYKA I ZARZUTY
Wcisło wyraziła swoje rozczarowanie, stwierdzając, że Bartmiński miał okazję wykazać się, jednak nie uczynił nic konkretnego. Wnioski jego krytyki uznała za nieuzasadnione, podkreślając, że powinien przyznać się do swoich niedociągnięć, zamiast całą winę zrzucać na innych.
Odwołany wiceminister także zajął głos w sprawie sytuacji w PLL LOT, oskarżając swoją ekipę o ukrywanie przed nim istotnych informacji dotyczących nadzoru nad Polską Grupą Lotniczą. Wyraził żal, że dowiedział się o przeniesieniu kompetencji do Ministerstwa Infrastruktury w ostatniej chwili. Przyznał, że gdyby był odpowiednio poinformowany, mógłby lepiej przygotować się do nadchodzących zmian.
PAT NA SCENIE POLITYCZNEJ
Cała sytuacja wskazuje na napięcia wewnętrzne w koalicji oraz na problemy organizacyjne w rządzie. Bartmiński, mimo krytykę, stara się zachować otwartość na powroty do dotychczasowych obowiązków, jednak nie da się ukryć, że jego słowa rzucają cień na kondycję polityczną obecnej administracji. Jak czytamy w komentarzach obserwatorów, są to kolejne sygnały, że w obozie władzy narasta niezadowolenie, co może skomplikować przyszłe decyzje rządowe.
Źródło/foto: Polsat News