Nauczycielka Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Mazańcowicach trafiła w poniedziałek do Szpitala Wojewódzkiego w Bielsku-Białej, gdzie wszczęto procedury związane z koronawirusem. W szkole, gdzie tego dnia normalnie prowadziła zajęcia, dowiedzieli się o tym kilka godzin temu od innej nauczycielki. Jutro nie będzie tam normalnych zajęć. Kobieta dopiero co wróciła z Rzymu.
Kobieta zgłosiła się wczoraj na Szpitalny Oddział Ratunkowy Szpitala Wojewódzkiego w Bielsku-Białej. Wróciła z Rzymu i już 23 lutego zaczęły się u niej dolegliwości podobne do grypy – z gorączką i złym samopoczuciem. Tam umieszczono ją w izolatce, a zajmował się nią personel korzystający ze specjalnych kombinezonów. W szpitalu zapewniają, że nie miała kontaktu z innymi pacjentami, a część SOR-u zdezynfekowano.
Chora trafiła do Szpitala Specjalistycznego w Chorzowie. Być może już w środę lub czwartek będą znane wyniki badań pod kątem koronawirusa. Jak informuje wójt Jasienicy Janusz Pierzyna, dopiero co rozmawiał z lekarzem z Chorzowa, który nie stwierdził żadnych objawów koronawirusa i taka możliwość jest bardzo nikła.
Doktor Jarosław Rutkiewicz, państwowy powiatowy inspektor sanitarny w Bielsku-Białej uspokaja, że nie ma istotnych przesłanek, by stwierdzić, że zakażenie koronawirusem jest prawdopodobne. Tłumaczy, że inspekcja nie ma żadnych informacji, które by rodziły potrzebę podejmowania jakichś szczególnych działań. – Gdybym posiadał informację ważną dla bezpieczeństwa ludzi, to bym ją upublicznił. A to nie jest taki przypadek – zapewnia Jarosław Rutkiewicz. I przestrzega przed sianiem paniki, która może zrobić więcej złego niż dobrego. O całej sytuacji w sanepidzie dowiedziano się dzisiaj.
Wójt Jasienicy podjął dziś decyzję o odwołaniu środowych zajęć w szkole. Niewykluczone, że odwołane zostaną i czwartkowe. Urszula Bujok, dyrektor Gminnego Zespołu Obsługi Szkół i Przedszkoli w Jasienicy tłumaczy, że odwołanie zajęć już we wtorek byłoby utrudnione, bowiem o całej sprawie w szkole dowiedziano się dziś tuż przed południem.
Urszula Bujok stwierdza, że to przykre, iż nauczycielka nie powiadomiła o swojej sytuacji. Janusz Pierzyna ocenia takie zachowanie jako nieodpowiedzialne, karygodne i nie do przyjęcia. Stwierdza, że czas na wyciągnięcie konsekwencji przyjdzie później, a teraz trzeba się skupić na wykluczeniu koronawirusa.