Transfer Luki Dončicia z Dallas Mavericks do Los Angeles Lakers w zamian za Anthony’ego Davisa wywołał falę oburzenia wśród kibiców drużyny z Teksasu. Dyrektor sportowy Mavericks, Nico Harrison, stał się obiektem groźb śmierci, a klub zdecydował się na zatrudnienie prywatnej ochrony.
WIELKIE ZASKOCZENIE
Ogłoszenie transakcji miało miejsce na początku lutego, a niespodziewana wymiana Dončicia na Davisa zaskoczyła nie tylko drużynę Lakers, ale także samych zawodników. W trakcie tego samego weekendu, Słoweniec przyznał, że odebranie telefonu w tej sprawie wywołało u niego szok.
SŁOWEŃCZYK W NOWYM KLUBIE
– Byłem w szoku, musiałem sprawdzić w kalendarzu, czy to nie prima aprilis – relacjonował Dončić. – Cieszę się, że mogę grać w największym klubie świata – dodał podczas swojej prezentacji w Los Angeles.
Dončić, który ma zaledwie 25 lat, został wybrany w drafcie przez Atlanta Hawks w 2018 roku, ale od razu trafił do Mavericks. W minionym sezonie poprowadził zespół do finału NBA, gdzie Mavericks przegrali z Boston Celtics. W obecnych rozgrywkach notował średnio 28,1 punktu, 8,3 zbiórki i 7,8 asysty na mecz, chociaż często zmagał się z kontuzjami, grając tylko w 22 z 49 meczów swojej drużyny.
MROK ZAGROŻENIA
Oburzenie fanów Mavericks osiągnęło apogeum po ogłoszeniu transferu, co zmusiło zespół do podjęcia radykalnych środków bezpieczeństwa. Nico Harrison nie pojawi się na trybunach podczas meczów, aby uniknąć potencjalnego niebezpieczeństwa. – Kibice są głęboko rozczarowani i ich gniew prowadzi do niebezpiecznych sytuacji. Oczekuję protestów pod halą – stwierdził ekspert ESPN, Tim MacMahon.
Przejście Dončicia do Lakers z pewnością wstrząsnęło ligą i wywołało liczne kontrowersje, a czy zdoła je odwrócić w przyszłości? Tego nie wiadomo, jedno jest pewne: emocje towarzyszące tej sytuacji będą jeszcze długo obecne w amerykańskim basketballe.