Lista zarzutów wobec kin to stale te same podpunkty: wysokie ceny (biletów i przekąsek oraz napojów), mnóstwo reklam przed seansem i inni widzowie, którzy nie potrafią się zachować rozmawiając, chrupiąc, siorbiąc i używając telefonów. W każdym z nich jest trochę prawdy i mi też zdarzyło się nie raz tolerować niesamowicie irytujące sytuacje i brak dobrego wychowania. Pewnym sposobem na uniknięcie takich okoliczności jest wybór mało obleganych seansów (wczesne lub późne godziny), ale rozumiem, że nie każdy ma ochotę na taką gimnastykę pod względem wyboru pory pójścia do kina. Na przekąski w barze kina decydować się nie muszę, na salę mogę wejść 10-15 minut po terminie w repertuarze, a bilety można dziś nabywać korzystając z różnych promocji (Multikino ma ich całkiem sporo, zaś Cinema City oferuje abonament Unlimited, który znacząco obniża koszty wizyty w kinie). Krótko mówiąc: chcieć znaczy móc.
Kina się nie zmienią, ale chcieć to móc
To tylko zajawka artykułu.
Jeśli chcesz przeczytać całość kliknij TUTAJ.