Policjanci w Poznaniu zatrzymali 54-latka, który przez długie 14 lat unikał odbycia zasądzonej kary więzienia, ukrywając się za granicą. Jego aresztowanie miało miejsce, gdy zdrowie zaczęło mu szwankować. Mężczyzna wrócił do Polski na umówiony rezonans magnetyczny, wykorzystując przy tym fałszywy dowód osobisty. Problemy zaczęły się, gdy na badanie przyszedł prawdziwy pacjent.
FAŁSZYWY PACJENT W SZPITALNYCH MURACH
W miniony piątek funkcjonariusze policji otrzymali zgłoszenie z jednej z poznańskich placówek medycznych. Na miejscu zastali mężczyznę, który zalogował się na swoje internetowe konto pacjenta i dowiedział się o umówionym badaniu. Kiedy pojawił się w rejestracji, okazało się, że inny mężczyzna, podszywając się pod niego, już przebywał w trakcie procedury.
„Mundurowi postanowili poczekać na zakończenie badania i wyjście fałszywego pacjenta z gabinetu. Po tym sprawdzili jego dowód osobisty, który na pierwszy rzut oka wyglądał identycznie jak dokument osoby, zgłaszającej interwencję” – relacjonują policjanci z Poznania.
OBLICZE PRAWDY
Okazało się jednak, że tożsamość mężczyzny nie była prawdziwa – jego dokument był sfałszowany. Policjanci zabezpieczyli dowód jako materiał dowodowy. I tak zaczęły się kłopoty 54-latka.
Stróże prawa szybko odkryli, że poszukiwany mężczyzna miał na koncie aż siedem listów gończych. Wśród zarzutów znalazły się m.in. przestępstwa związane z kradzieżami, paserstwem, uczestnictwem w zorganizowanej grupie przestępczej oraz rozbojami. 54-latek przyznał, że przez ponad dekadę ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości poza granicami kraju, a powracając do Polski, postanowił zamaskować swoją tożsamość.
KONSEKWENCJE NIEPRZEMYŚLANYCH DECYZJI
Plany jednak legły w gruzach, gdy na badanie zgłosił się prawdziwy właściciel danych. Teraz 54-latek stanie przed sądem i za swoje dawne „grzechy” może spędzić w więzieniu co najmniej dwa lata. Dodatkowo, za fałszerstwo dowodu osobistego oraz jego używanie grozi mu kara do pięciu lat więzienia. Cóż za ironia losu – zamiast szpitala, być może trafi na dłużej do celi.
Źródło/foto: Onet.pl
Tomasz Gdaniec / Onet