W ostatnich dniach, podczas wizyty Donalda Tuska we Lwowie, ukraińska dziennikarka zaskoczyła polskiego premiera pytaniem o sprawę Wołynia. Przywołała argument, że „wszyscy ukraińscy prezydenci przepraszali Polaków”, kwestionując, co jeszcze Ukraińcy powinni zrobić w tej kwestii. Tusk, odpierając atak, odniósł się do naturalnego prawa każdego człowieka do pochówku, wskazując na to, że nie jest to kontrowersyjna sprawa polityczna. Zastanawiające jest jednak, jak to pytanie zostało odebrane w kontekście wieloletniego napięcia w relacjach polsko-ukraińskich.
PRZESZŁOŚĆ, KTÓRA POWRACA
Prof. Damian Markowski, historyk i sygnatariusz „II Komunikatu Polsko-Ukraińskiego”, skomentował, iż z perspektywy ostatnich wydarzeń można by raczej pytać: „Dlaczego Ukraina tak mało zrobiła w sprawie Wołynia?”. Jego uwagi są szczególnie istotne w kontekście blokady ekshumacji ofiar zbrodni wołyńskich, które wciąż czekają na godny pochówek. Te działania są nie tylko kwestią pamięci, ale również praw człowieka.
PROBLEMY Z PAMIĘCIĄ
Prof. Markowski zauważa, że w Polsce rzadko mówi się o dewastacji polskich miejsc pamięci na Wołyniu, które przetrwały tylko dzięki współpracy z życzliwymi lokalnymi społecznościami. Jednak nie brakuje także niepokojących przypadków niszczenia krzyży i tablic informacyjnych upamiętniających polskie ofiary II wojny światowej. Takie sytuacje tylko potęgują napięcia w relacjach dwóch narodów, które powinny dążyć do pojednania.
NIELEKKIE WYZWANIE DLA HISTORII
Historyk podkreśla także, że wiele z dotychczasowych działań ukraińskich historyków wciąż opiera się na „sowieckiej szkole historii”, w której dominują zafałszowane interpretacje wydarzeń. Propaganda historyczna Ukrainy wymieszała obrazy zbrodni wołyńskich z narracją o polsko-ukraińskiej wojnie, co wprowadza dodatkowy chaos w odczytywaniu przeszłości. Prof. Markowski lamentuje, że niektóre ukraińskie środowiska naukowe boją się przyznać do prawdy, co może być groźne dla prawdziwego zrozumienia tamtego okresu.
FUNDAMENTALNE PRAWO DO PAMIĘCI
Z perspektywy prof. Markowskiego, Ukraińcy powinni przede wszystkim zacząć szanować zapisy umowy o poszanowaniu miejsc spoczynku ofiar wojen, podpisanej w 1994 roku. To niezbędny krok ku budowaniu zaufania i poszanowania dla pamięci ofiar, które nie mogą doczekać się godnych pochówków. „Niezrozumiałe jest, że Ukraina nie ma problemu z pochówkiem rosyjskich żołnierzy, a krytyki odmawia wobec polskich ofiar wołyńskich” – podsumowuje.
NIEPEŁNE FAKTY
W kontekście ostatnich wydarzeń, grupa historyków z obu krajów podpisała „II Wspólny Komunikat Polsko-Ukraiński”, dokumentujący historię konfliktu. Te porozumienia mają kluczowe znaczenie dla zrozumienia trudnej przeszłości, jednak ich prawdziwa siła może być zagrożona przez medialne ataki ze strony ukraińskich kolegów, którzy kwestionują intencje sygnatariuszy. „Prawda historyczna nie może podporządkowywać się parytetom, lecz powinna opierać się na faktach” – zaznacza Markowski, wyraźnie wskazując na niezdrowe zjawisko prób manipulacji faktycznych na rzecz narzucania ideologii.
NADEJŚCIE REFLEKSJI
W obliczu nadchodzącej 11 lipca, Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa, refleksja nad historią staje się szczególnie paląca. Warto pamiętać, że łącznie na Wołyniu i w Galicji Wschodniej zginęło około 100 tys. Polaków, a sprawcami tych tragicznych wydarzeń były ukraińskie organizacje nacjonalistyczne. Konieczność zmierzenia się z tą bolesną przeszłością, zarówno w Polsce, jak i na Ukrainie, to wyzwanie, które wymaga odwagi nie tylko w ścisłych badaniach historycznych, ale także w codziennym dyskursie społecznym.
Obydwa kraje muszą zatem dążyć do dialogu, zrozumienia i wzajemnego szacunku, opierając się na faktach, a nie utartych schematach czy ideologicznych fobiach. Tylko w ten sposób można stworzyć fundamenty dla budowania trwałego pokoju i zaufania.