W Górnośląskim Centrum Medycznym w Katowicach Ochojcu operacyjny blok stanowił jednocześnie salę porodową. Tam na świat przyszła mała Lidia, a jej mama, Anna, doświadczyła prawdziwego cudu, odzyskując życie. W ratowanie obu kobiet zaangażowani byli medycy z trzech katowickich placówek. Po sześciu miesiącach od tego niezwykłego wydarzenia lekarze i pacjentka spotkali się ponownie, a efekty ich pracy wzbudziły wiele radości: – Trafiłyśmy na wyjątkowych lekarzy – podkreśla mama.
Krytyczny moment i szybka interwencja
Anna Moczała, 27-letnia mieszkanka Świerklan, trafiła do szpitala z powodu ostrego rozwarstwienia aorty. Jej stan był alarmujący, a w chwili, gdy zaczęło się to wszystko, była już w 34 tygodniu ciąży. Lekarze musieli podjąć trudną decyzję o ratowaniu zarówno matki, jak i dziecka. – To była niezwykle delikatna sytuacja, balansująca na granicy życia i śmierci – mówi dr hab. Radosław Gocoł, kierownik oddziału kardiochirurgii GCM w Katowicach. Szczęśliwie, Lidia przyszła na świat 24 czerwca, a emocje związane z tym wydarzeniem powróciły po upływie pół roku.
Walka o zdrowie
Pani Anna choruje na wrodzoną wadę serca zwaną zespołem Marfana. Ta schorzenie wiąże się z ryzykiem poważnych powikłań, w tym pęknięcia aorty, które mogą prowadzić do tragicznych konsekwencji, jeśli nie zostaną podjęte odpowiednie działania. – W przypadku pani Anny istnieje znaczące ryzyko, ponieważ wielu pacjentów umiera, jeśli nie przeszli operacji – wyjaśnia dr Gocoł.
Podczas pierwszych objawów, Anna siedziała przy stole, gdy nagle odczuła ból w klatce piersiowej. Zaczęła gorzej widzieć, a ciśnienie stawało się niestabilne. Po wizycie u kardiologa usłyszała, że nie ma mowy o naturalnym porodzie – czekała ją cesarka. Po przewiezieniu do szpitala w Żorach, została skierowana do specjalistycznej kliniki w Ochojcu, gdzie przygotowano ją do porodu, po którym konieczna była operacja serca. Dla Anny i jej córeczki był to ogromny wysiłek, a lekarze stawiali czoła trudnemu wyzwaniu.
Decyzja o natychmiastowym cesarskim cięciu
Dziecko narażone było na poważne komplikacje, w tym utratę krwi oraz niedotlenienie okołoporodowe, co skłoniło lekarzy do podjęcia decyzji o natychmiastowym cesarskim cięciu. – Lidia urodziła się w noc świętojańską – dodaje dumna mama, która w tym trudnym okresie doświadczyła wielu emocji. – Czułam strach, niepewność. Czy się obudzę? Czy zobaczę swoją córeczkę? – wspomina Anna, dodając, że moment otwarcia oczu i zobaczenia lekarzy przy swoim łóżku był dla niej nie do opisania.
Niezwykła operacja
Po urodzeniu córeczki Anna została przygotowana do operacji serca, która wiązała się z dużym ryzykiem. Monitorował ją zespół lekarzy, w tym kardiologowie i anestezjologowie. – Operacja była bardzo skomplikowana, skupialiśmy się nie tylko na ratowaniu życia pacjentki, ale także na uniknięciu możliwych komplikacji po cesarskim cięciu – mówi dr Gocoł.
Mija już pół roku, a zarówno mama, jak i córeczka czują się doskonale. – Z początku obawiałam się ciąży z powodu moich problemów zdrowotnych, ale gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, postanowiłam podjąć to ryzyko – przyznaje Anna. Z radością wspomina pierwszy moment, gdy mogła przytulić Lidię. – To było ogromne wzruszenie; zrozumiałam, że jest przy mnie i rozwija się prawidłowo. Mamy ogromne szczęście, że spotkałyśmy takich wspaniałych lekarzy. Dziękuję im za wszystko – zakończyła mama.