W poniedziałek przed południem doszło do zuchwałego napadu na salon jubilerski w warszawskiej galerii Westfield Mokotów. Zamaskowani sprawcy, ubrani na czarno, wbiegli do sklepu, gdzie użyli gazu łzawiącego przeciwko pracownikowi ochrony, a sprzedawczyniom grozili atrapami broni. Napastnicy wybili szkło w gablotach, zabierając ze sobą cenne klejnoty, po czym zbiegli na hulajnogach elektrycznych, co może wskazywać na staranną organizację tego przestępstwa.
Spekulacje dotyczące przygotowań napadu
Jak podkreśliła komisarz Ewa Kałdys, rzeczniczka mokotowskiej policji, godzina ataku nie była przypadkowa. Poświąteczny okres to czas, gdy galerie handlowe są znacznie mniej oblegane przez klientów. „Dzięki temu napastnikom łatwiej było się wycofać” – dodała. Mimo że część skradzionej biżuterii została już odzyskana, straty są wciąż szacowane na kilkaset tysięcy złotych.
Kontynuacja poszukiwań sprawców
Prowadzone są intensywne poszukiwania sprawców napadu, jednak na chwilę obecną ich tożsamość oraz miejsce pobytu nie są znane. Policja ma nadzieję, że zbierane dowody przyczynią się do ujęcia przestępców. Uczestniczący w akcjach funkcjonariusze zabezpieczyli jedną z toreb, w którą pakowano biżuterię, co może być kluczowym tropem w sprawie.
Na szczęście nikt z pracowników ani klientów nie ucierpiał w wyniku tego brutalnego ataku, a centrum handlowe w dalszym ciągu funkcjonuje bez zakłóceń.
Źródło/foto: Interia