W nocy z poniedziałku na wtorek w Kartuzach doszło do brawurowego włamania do sklepu z elektroniką. Policja zatrzymała cztery osoby, które, ukrywając twarze, weszły do lokalu i wyniosły stamtąd m.in. smartfony oraz telefony. Złodzieje mają od 25 do 28 lat i po dokonaniu kradzieży postanowili uciekać w kierunku Żukowa, co szybko przyciągnęło uwagę świadków zdarzenia.
Nieudana ucieczka i dramatyczny moment
Jak informuje Aleksandra Philipp, rzeczniczka policji, tuż po włamaniu sprawcy wsiedli do samochodu, jednak ich ucieczka nie trwała długo. Świeżo upieczeni przestępcy nie zdążyli zbytnio oddalić się od miejsca czynu, gdyż świadkowie postanowili jechać za nimi i powiadomić o sytuacji służby. W ferworze ucieczki, w pobliżu miejscowości Lnisko, zamaskowani złodzieje wjechali do rzeki Radunia, porzucając tam swoje auto i kontynuując ucieczkę pieszo.
Obława na włamywaczy
W odpowiedzi na sytuację, policja zorganizowała kilkugodzinną obławę, blokując niektóre drogi w regionie. W opuszczonym samochodzie mundurowi znaleźli nie tylko skradzione przedmioty, ale także narzędzia, które mogły być użyte do włamań. To dało im powód do podejrzeń, że ci młodzi Rumuni mogą być zamieszani w inne przestępstwa, które miały miejsce ostatnio na Pomorzu.
Zatrzymanie w Gdańsku
Ostatecznie sprawcy zostali namierzeni i zatrzymani we wtorek około godziny 12:00 w centrum Gdańska. Po przesłuchaniu, zostali osadzeni w policyjnym areszcie, czekając na decyzję prokuratora. Za kradzież z włamaniem grozi im kara do 10 lat pozbawienia wolności.
Ta historia, ukazująca nie tylko zuchwałość włamywaczy, ale także sprawność policji, stanowi przypomnienie, że przestępcy rzadko mogą czuć się całkowicie bezkarni. Zdarzenia te mogą także rodzić pytania o bezpieczeństwo mieszkańców oraz skuteczność działań prewencyjnych w regionie.
Źródło/foto: Polsat News