Uszkodzenie podmorskich kabli łączących Tajwan z należącymi do niego Wyspami Matsu spowodowało poważne problemy z dostępem do Internetu w tym regionie. Władze Tajwanu były zmuszone wprowadzić komunikację zastępczą, a sam Tajpej oskarża Chiny o odpowiedzialność za ten incydent.
PROBLEMY ŁĄCZNOŚCI
Na podstawie informacji przekazanych przez agencję Reuters wiadomo, że jeden z dwóch kabli przestał całkowicie działać, a drugi jest poważnie uszkodzony. W związku z tym wprowadzono bezprzewodowe połączenia zastępcze, co pozwoliło częściowo przywrócić dostęp do Internetu dla około 14 tysięcy mieszkańców archipelagu, który składa się z 36 niewielkich wysp położonych w pobliżu wybrzeży Chin. Chińskie ministerstwo ds. Tajwanu na razie nie skomentowało sytuacji.
OSTRZEŻENIA TAJWANU
Tajwan, uważany przez Chiny za zbuntowaną prowincję, wcześniej miał zastrzeżenia do działań Pekinu, które określane były mianem działań w „szarej strefie”. Władze tamtejsze przypuszczają, że są one częścią stałej presji wywieranej przez Chiny. W przeszłości Tajwan już oskarżał Pekin o uszkodzenie kabli telekomunikacyjnych poprzez chińskie jednostki pływające, co zostało jednak stanowczo odrzucone zarówno przez armatora, jak i rząd chiński, którzy twierdzili, że brak jest dowodów na takie oskarżenia.
BAŁTYK W CIENIU PODEJRZEŃ
Incydent na Tajwanie nie jest jedyny w swoim rodzaju, bowiem tylko kilka tygodni wcześniejszych doszło do podobnych wydarzeń na Morzu Bałtyckim. Tamtejsze władze wciąż prowadzą śledztwo w sprawie uszkodzenia kabli, do którego doszło 25 grudnia, co skutkowało przerwaniem przesyłu energii w magistrali EstLink 2. Doniesienia fińskiego dziennika „Helsingin Sanomat” wskazują, że w dotychczasowych ustaleniach nie znaleziono dowodów na celowe działania, ani na powiązanie z Rosją, pomimo że Moskwa była głównym podejrzanym.
NOWE USTALENIA
Ostatnie wiadomości sugerują, że incydent nie był wynikiem aktów sabotażu, a raczej niefortunnym wypadkiem. Co więcej, „Washington Post” również informuje, że przerwanie kabli w Zatoce Fińskiej było wynikiem przypadkowego uszkodzenia, a nie celowych działań. Mimo iż śledztwo nadal trwa, wszystko wskazuje na to, że na Bałtyku nie mamy do czynienia z działaniami o charakterze sabotażowym.
Źródło/foto: Polsat News