W zimowy czwartek, 13 lutego, na stoku Szczyrk Mountain Resort miało miejsce tragiczne zdarzenie, które przypomina nam o kruchości życia i o tym, jak łatwo radość z narciarskich szaleństw może przerodzić się w dramat. 48-letni mężczyzna przyjechał na narty z 15-letnim synem, który jako pierwszy zjechał ze stoku. Kiedy ojciec nie pojawiał się przez dłuższy czas, chłopiec zaczynał się niepokoić, co skłoniło go do wezwania pomocy. Niestety, to, co miało być chwilą radości, zakończyło się alarmem i tragedią.
SPOTKANIE Z TRAGEDIĄ
Na stoku, na trasie narciarskiej nr 1, doszło do poważnego wypadku. 48-latek, rzekomo narciarz z Czech, stracił kontrolę podczas zjazdu. Pomimo prób ratowników GOPR, mężczyzny nie udało się uratować. Czekający na wieści chłopiec, zamiast radosnego spotkania z ojcem, musiał zmierzyć się z niełatwą rzeczywistością. Ostatecznie śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego odleciał pusty, a rodzina straciła bliskiego.
ŚLEDZTWO W TRAKCIE
W wyniku tragicznych wydarzeń, policja z Komendy Miejskiej w Bielsku-Białej rozpoczęła śledztwo mające na celu wyjaśnienie okoliczności zdarzenia. Zabezpieczono monitoring oraz wezwano świadków, którzy mogli pomóc w zrozumieniu, co wydarzyło się na stoku. Z relacji wynika, że nadmierna prędkość mogła być kluczowym czynnikiem w tym tragicznym wypadku.
Ryszard Kurowski, dyżurny ratownik GOPR Beskidy, zasugerował, że nieodpowiednia technika jazdy oraz zbyt szybkie zjazdy mogły doprowadzić do tej tragedii. Policja przypomina o zasadach bezpieczeństwa na stokach i apeluje do narciarzy o większą ostrożność. Warto zwrócić uwagę na dekalog Międzynarodowej Federacji Narciarskiej, który wskazuje, jak zachować się na stoku, by nie narazić siebie i innych na niebezpieczeństwo.
Takie incydenty powinny być przestrogą dla wszystkich miłośników sportów zimowych. Zamiast w pełni cieszyć się zimową aurą, należy pamiętać o zasadach i szanować innych użytkowników stoku. I choć każdy z nas pragnie beztroskiej zabawy, warto zawsze mieć na uwadze bezpieczeństwo swoje i innych.