W Centrum Leczenia Oparzeń zmarł drugi górnik, który był leczony po tragicznym wypadku związanym z zapaleniem metanu w kopalni Knurów-Szczygłowice. Informację tę przekazali lekarze, którzy intensywnie walczyli o życie mężczyzny.
Wypadek w kopalni
Ten górnik był jednym z kilkunastu poszkodowanych podczas zdarzenia, które miało miejsce w środę, 22 stycznia. Po wypadku natychmiast trafił do siemianowickiego szpitala. Zmarł 25 stycznia po godzinie 16.
Tragiczny bilans oparzeń
Jak poinformował Wojciech Smętek, rzecznik placówki, mężczyzna był jednym z najciężej rannych pacjentów. Jego ciało było poparzone w 80 procentach, z czego 60 procent to oparzenia trzeciego stopnia. Dodatkowo miał uszkodzone drogi oddechowe.
Obecnie w szpitalu w Siemianowicach znajduje się jeszcze ośmiu górników z oparzeniami ciała oraz dróg oddechowych, a dwie inne osoby są leczone w placówce w Krakowie.
Negatywne skutki tragedii
Bezprecedensowe zdarzenie miało miejsce na głębokości ponad 850 metrów, gdzie 16 górników wymagało natychmiastowej pomocy medycznej. Stan wszystkich poszkodowanych był niezwykle poważny. W akcję ratunkową zaangażowano ratowników górniczych oraz zespoły medyczne, a nawet śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Górnicy doznali rozległych oparzeń i urazów kończyn. Najciężej ranny miał poparzenia obejmujące od 60 do 70 procent ciała, a wielu z nich walczyło również z oparzeniami dróg oddechowych. Pomimo dramatycznych starań lekarzy, w dniu 23 stycznia Centrum Leczenia Oparzeń ogłosiło śmierć najciężej rannego górnika, a dwa dni później nadeszła wiadomość o śmierci kolejnego poszkodowanego. To kolejny smutny rozdział w historii górnictwa, który przypomina o niebezpieczeństwie pracy w tak trudnych warunkach.