W ostatnich dniach Polska polityka znowu zaskoczyła, a w centrum zamieszania znalazł się Donald Tusk oraz jego stosunek do kwestii przestrzegania prawa. Zbigniew Ziobro, poseł PiS, nie szczędził gorzkich słów pod adresem premiera, oceniając jego działania, w tym zapowiedzi o „działaniu w kategoriach demokracji walczącej”. W kontekście swojego przemówienia, które miało miejsce podczas konferencji dotyczącej zawieszenia prokuratora Michała Ostrowskiego, Ziobro nie omieszkał również skrytykować ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.
Stworzony zgrzyt polityczny
Decyzja Bodnara o zawieszeniu Ostrowskiego, który prowadził śledztwo związane z zamachem stanu po zawiadomieniu złożonym przez prezesa Trybunału Konstytucyjnego, wywołała burzę. Ziobro zauważył, że to zawieszenie świadczy o „skandalicznej decyzji”, która może być odebrana jako przyznanie się do winy przez kluczowe postacie rządowe. Według niego, działania obecnej koalicji od momentu objęcia władzy były zgodne z zapowiedziami Tuska.
Demokracja walcząca
Przypomnienie słów Tuska z września ubiegłego roku, które odnosiły się do możliwości popełnienia błędów w imię realizacji politycznych celów, rzuciło nowe światło na obecną sytuację. Poseł PiS odniósł się do słów premiera, podkreślając, że „to nie żart, to fakt”. W jego ocenie, obietnice Tuska nie były jedynie nic nieznaczącymi sloganami, lecz konkrentnymi działaniami, które potwierdzają, że rząd nie zamierzał trzymać się ram prawnych.
Koniec jednej epoki?
Nie tylko zawieszenie prokuratora Ostrowskiego jest tematem, który przyciąga uwagę. Wkrótce może się okazać, że w jego sprawie wszczęte zostanie nowe śledztwo. Sytuacja ta pokazuje, iż w polskiej polityce zawsze możemy spodziewać się kolejnych zawirowań, a przynajmniej już teraz, można z niepokojem spoglądać na to, jak dalej potoczy się ta polityczna saga. Czy to koniec rzekomej „demokracji walczącej”, czy może początek nowego etapu w polskim życiu publicznym?
