Wołodymyr Zełenski, prezydent Ukrainy, podczas konferencji prasowej zaskoczył wszystkich, oznajmiając, że jest skłonny zrezygnować z pełnionej funkcji, jeśli przyczyni się to do ustanowienia pokoju w kraju. Dodatkowo zaznaczył, że mógłby to uczynić w zamian za akcesję Ukrainy do NATO.
POKOJOWE NABOJE
„Jeśli to jest konieczne, aby osiągnąć pokój, jestem gotów odejść z mojego stanowiska. Mogę również zamienić je na NATO, jeśli takie będą warunki” – stwierdził Zełenski, wywołując falę spekulacji i komentarzy. Jego słowa padły w kontekście rosnącego napięcia związanego z presją międzynarodową na przeprowadzenie wyborów prezydenckich w Ukrainie, na co szczególnie nalegają Stany Zjednoczone i Rosja.
W KONTEKŚCIE WYBORÓW
Kreml, wskazując na rzekomą nielegalność ukraińskich władz, podnosi, że kadencja Zełenskiego zakończyła się w 2024 roku. Warto jednak przypomnieć, że w Ukrainie obowiązuje stan wojenny, który uniemożliwia organizację wyborów. Z drugiej strony, Donald Trump, były prezydent USA, sugeruje, iż przeprowadzenie wyborów jest kluczowe, w obliczu spadku poparcia dla Zełenskiego do zaledwie 4 proc. Jak jednak pokazuje najnowszy sondaż Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii (KMIS), rzeczywistość jest zgoła odmienna: 26,1 proc. Ukraińców w pełni akceptuje działania Zełenskiego, 36,9 proc. wykazuje umiarkowane poparcie, a jedynie 14,4 proc. zdecydowanie się z nim nie zgadza.
SYTUACJA W UKRAINIE
Te różnice w postrzeganiu sytuacji na Ukrainie odzwierciedlają niełatwą rzeczywistość, z jaką zmaga się kraj w czasach kryzysu. Zełenski, stając w obliczu zewnętrznego nacisku oraz wewnętrznych wyzwań, stara się zbalansować oczekiwania społeczności międzynarodowej, podkreślając jednocześnie znaczenie stabilności swojego kraju. Czas pokaże, jakie konsekwencje przyniosą jego ostatnie oświadczenia.