Ta historia rozgrywa się w mrocznych zakamarkach Łodzi, gdzie na przełomie lat 80. i 90. na lokalnych pikietach, zamiast w klubach i kawiarniach, spotykali się homoseksualiści. Właśnie tam, w poszukiwaniu niezobowiązujących relacji, miał czaić się nieuchwytny morderca, znany jedynie jako Roman.
SERYJNY MORDERCA NA PIKIETACH
Jacek Solista, kronikarz łódzkiej społeczności LGBT, w książce Arkadiusza Lorenca „Morderca z pikiety” zwraca uwagę na niezwykle niepokojące fakty dotyczące Romana. „Ktoś musiał mu pomagać” — przekonywał, wskazując, że nawet jeśli był w stanie samodzielnie popełniać morderstwa, to wyniesienie ciał i skradzionych przedmiotów z mieszkań ofiar już przerastałoby jego możliwości. Tajemniczy Roman zabił siedmiu mężczyzn, z którymi nawiązał romanse pomiędzy 1988 a 1993 rokiem, a mimo że prasa publikowała jego portret pamięciowy, policji nigdy nie udało się go schwytać.
OSOBLIWE MIEJSCA SPOTKAŃ
W tamtym okresie życie towarzyskie osób LGBT koncentrowało się na pikietach – nie były to ani parady, ani demonstracje, ale enigmatyczne miejsca, w których mężczyźni szukali spędzenia czasu w atmosferze swobody seksualnej. W Łodzi do popularnych lokalizacji należały dworzec Fabryczny, park Moniuszki oraz plac Dąbrowskiego. To właśnie w tych rejonach, wśród tłumu, mógł zniknąć Roman, średniego wzrostu blondyn z tatuażami, który przyciągał uwagę starszych uczestników pikiet, mimo że sprawiał wrażenie małomównego i zaniedbanego.
PIERWSZE MORDERSTWO
Jego krwawe rządy rozpoczęły się latem 1988 roku, w czerwcu, gdy zamordował 35-letniego Stefana W., którego poznał na jednej z pikiet. Potem przyszły kolejne tragedie — w lipcu tego samego roku odkryto ciało 40-letniego Jacka C., który udusił się kuchenną ścierką, a w listopadzie znaleziono zwłoki 50-letniego aktora, Bogdana J. Z każdą z tych spraw śledczy zaczynali być coraz bardziej zaniepokojeni. Wraz z kolejnymi ofiarami narastały obawy, a śledztwo skomplikowało się.
WSZYSTKIE TROKA NA NICH
Niestety, nawet gdy w lutym 1990 roku zabity został 41-letni Andrzej S., a kilka miesięcy później Jakub M., publiczność i śledczy stawali się coraz bardziej bezradni. Ostatnie znane ofiary – Jan D. oraz Kazimierz K. zginęli w 1992 i 1993 roku w brutalnych okolicznościach, a ich sprawy wydawały się nieustannie umykać w niewiadomą. Podczas przesłuchań wielu świadków nikt nie był w stanie wytropić Romana, który umiejętnie znikał i budował swój mroczny wizerunek, ostatecznie jednak owocując ślepymi zeznaniami.
NOWE INFORMACJE, STARE TAJEMNICE
W 2022 roku temat zbrodni znów zyskał na aktualności dzięki publikacji „Morderca z pikiety”, która otworzyła na nowo dyskusję o tych tragicznych wydarzeniach. Solista zwrócił uwagę, że Roman mógł zmylić swoje ofiary wiekiem, a jego przeszłość mogła być znacznie bardziej mroczna. „Zawsze zapadał się pod ziemię” — powiedział. Nierozwiązana zagadka zamordowanych mężczyzn doprowadziła do odkryć o ich przyszłych losach oraz o niechęci środowiska LGBT do współpracy z organami ścigania w obliczu traumy, jaką przyniosły te wydarzenia.
Na dziś dzień sprawa Romana jest wciąż aktualna i nieznana. Ostatnie morderstwo, którego dokonał, w 2023 roku uległo przedawnieniu. Tak oto historia mordercy z Łodzi wciąż czeka na rozwiązanie, a pytania pozostają bez odpowiedzi. Kto tak naprawdę kryje się za tą mroczną postacią? I dlaczego system zawiódł, pozwalając mu zniknąć w cieniu, jak kamfora?
Źródła: A. Lorenc „Morderca z pikiety”, Fakt.pl, Wyborcza.pl, detektywonline.pl, kronikidziejow.pl