W łódzkiej Platformie Obywatelskiej zaszły dzisiaj daleko idące zmiany, za którymi stoi Cezary Grabarczyk, przewodniczący regionu łódzkiego. Jak donosi Onet, Hanna Zdanowska, uznawana za kluczową postać partii i niedawna zwyciężczyni wyborów prezydenckich, została pozbawiona stanowiska szefowej łódzkiego koła Platformy, a jej status w partii obniżono do poziomu zwykłego członka. — Nie jestem pewny, czy Hanna Zdanowska pozostanie w partii po tym upokorzeniu. To degradacja kogoś, kto przez lata był motorem napędowym PO. Może to mieć poważne konsekwencje dla większości w radzie miasta, a w efekcie możemy stracić władzę — komentuje w rozmowie z Onetem jeden z radnych PO, pragnący zachować anonimowość.
DECYZJE CZY SAMOBÓJSTWO?
W obliczu wyborczej kampanii jedność jest kluczowa, dlatego niektórzy radni oceniają te ruchy jako szkodliwe dla partii. — W momencie, kiedy wszyscy powinniśmy być zjednoczeni, takie działania dzielą nas i są nieodpowiedzialne — dodaje anonimowy radny.
Decyzja Grabarczyka miała miejsce podczas sobotniego posiedzenia zarządu regionu, na którym ogłosił on rozwiązanie największego koła PO w Łodzi, które dotąd prowadziła Zdanowska. Zamiast tego powstało siedem nowych, mniejszych kół, które są obsadzane przez jego zwolenników, w tym posła Krzysztofa Piątkowskiego oraz posłankę Małgorzatę Niemczyk. To oznacza, że Zdanowska została zepchnięta do roli zwykłego członka. — Nie wiem, czy po takiej degradacji zdecyduje się kontynuować swoją przygodę w partii. Sytuacja ta może mieć nieprzyjemne konsekwencje dla stabilności PO w radzie miasta i wiązać się z możliwością utraty władzy — podkreśla radny.
Na razie nie wiadomo, jakie będą dalsze kroki Zdanowskiej oraz jak taka sytuacja wpłynie na nadchodzące wybory. W polityce, jak w każdej dziedzinie, najważniejsze jest, czy wszystkie ruchy mają sens. W przypadku Platformy Obywatelskiej jest to z całą pewnością temat do przemyślenia.
Źródło/foto: Onet.pl
Jarek Praszkiewicz, Fot. Tomasz Stańczak / Agencja Wyborcza.pl / PAP