System e-Doręczeń, który miał zrewolucjonizować komunikację w administracji publicznej, zamiast tego stał się źródłem frustracji i chaosu dla urzędników w całym kraju. Zaledwie dwa tygodnie po rozpoczęciu jego działania na początku roku zaczęły napływać niepokojące sygnały dotyczące jego skuteczności.
PROBLEMY TECHNICZNE I BEZPIECZEŃSTWO DANYCH
Techniczne awarie poważnie spowalniają procesy w administracji. Urzędnicy muszą zmagać się z długim oczekiwaniem na pobranie nawet drobnych załączników, a wysyłka pojedynczego dokumentu potrafi zająć kilka dni. Na dodatek, system zmaga się z krytycznymi usterkami w zakresie ochrony danych osobowych — ujawnione zostały już numery PESEL pracowników administracji, co wywołuje poważne obawy o bezpieczeństwo informacji.
TERMINOWOŚĆ I POTENCJALNE KONSEKWENCJE
Patrycja Grebla-Tarasek ze Związku Powiatów Polskich podkreśla, że kluczowym problemem jest brak pewności co do dotrzymywania terminów. E-Doręczenia, w przeciwieństwie do tradycyjnej korespondencji poleconej, nie zapewniają gwarancji zachowania terminów, co może prowadzić do poważnych konsekwencji prawnych w toczących się sprawach.
ULTIMATUM SAMORZĄDÓW
Sytuacja wykreowała tak duże zaniepokojenie, że samorządy postanowiły wystosować ultimatum — jeśli system nie zostanie poprawiony do końca stycznia, zażądają jego wyłączenia. Karolina Rutkowska z warszawskiego ratusza nie kryje oburzenia, wskazując na lekceważenie zgłaszanych trudności przez Centralny Ośrodek Informatyki oraz Ministerstwo Cyfryzacji.
PRZYSZŁOŚĆ E-DORĘCZEŃ W RĘKACH MINISTERSTWA
Ministerstwo Cyfryzacji obiecało wprowadzenie niezbędnych poprawek oraz przygotowanie nowelizacji przepisów do końca stycznia. Od tego, jak skuteczne będą te działania, zależy przyszłość e-Doręczeń w polskiej administracji publicznej. Czy uda się uratować system, który miał przynieść innowacje, czy też stanie się on jedynie przykrym wspomnieniem w historii cyfryzacji w Polsce?