W ostatnich dniach radziejowscy stróże prawa mogli poczuć się niczym detektywi z filmu kryminalnego, bowiem nad ich głowami unosiły się tajemnice i strachy ludzi, którzy postanowili schować się przed wymiarem sprawiedliwości. Już pięć osób odnalazło się w policyjnych rękach, a ich sposoby na uniknięcie odsiadki okazały się zarówno zabawne, jak i żałosne.
CHOWANIE SIĘ NA STRYCHU
Pierwszy z zatrzymanych, 34-letni mieszkaniec gminy Topólka, bał się narastającej groźby aresztu tak bardzo, że postanowił zainscenizować dramat kryminalny i ukrył się na strychu. Wzniósł się na wysokości, sądząc zapewne, że w ten sposób zmyli mundurowych. Jednak, jak to bywa w takich historiach, prawda okazała się nieuchronna.
ZNANE TWARZE W NIEOCZEKIWANYCH MIEJSCACH
Kolejnym, który wpał w sidła policji, był 29-letni mężczyzna, który zaskoczył wszystkich swoją decyzją o przyjściu do radziejowskiej komendy. Ów mężczyzna wybrał się na wizytę do dzielnicowego, a przypadek sprawił, że został rozpoznany przez zastępcę naczelnika wydziału prewencji. Jak to mówią, łatwo można wpaść w pułapkę, kiedy najmniej się tego spodziewasz.
W wyniku policyjnych działań, w rękach stróżów prawa wylądowali w sumie dwaj mężczyźni z gminy Topólka, kolejni dwaj z Piotrkowa Kujawskiego oraz jeden mieszkaniec gminy Osięciny. Najbliższe lata będą dla pewnego 34-latka raczej trudne, bowiem za znęcanie się nad rodziną odsiedzi jeszcze trzy lata. Ciekawe, czy podobny strach przed ujęciem skłoni go do większej odpowiedzialności w przyszłości.
Marcin Krasucki, aspirant sztabowy i rzecznik KPP Radziejów, podsumowując te wydarzenia, z pewnością miałby do powiedzenia więcej, niż tylko suche fakty. Bo czy można się śmiać, gdy sprawiedliwość w końcu dosięga tych, którzy przez długi czas sądzili, że wymiar sprawiedliwości ich nie znajdzie? To pytanie pozostawiamy otwarte.
Źródło: Polska Policja
