W środę na lotnisku Chopina w Warszawie miało miejsce zatrzymanie byłego europosła PiS, Ryszarda Czarneckiego, które spowodowało poważne utrudnienia w funkcjonowaniu tego kluczowego portu. Tuż po tym incydencie, europarlamentarzysta Waldemar Buda z Prawa i Sprawiedliwości, który był wówczas na lotnisku, zasugerował, że zatrzymanie jego partyjnego kolegi mogło być przyczyną chaosu, który zapanował w terminalu.
Reakcja na wątpliwości
W obliczu oskarżeń ze strony Budy, rzecznik ministra spraw wewnętrznych i administracji Jacek Dobrzyński odpowiedział na te komentarze w mocnym tonie. „Zamiast publikować wulgaryzmy i nieprawdziwe informacje, warto zapytać u źródła o rzeczywistą przyczynę problemów na lotnisku” – napisał Dobrzyński, zachęcając Budę do usunięcia swojego „niefortunnego wpisu”.
Zatrzymanie Czarneckiego
Czarnecki, który wracał z Tirany, zaznaczył, że zatrzymano go na lotnisku, a nie podczas wyjazdu z kraju. W rozmowie z Interią podkreślił, że nie było żadnej potrzeby, by paraliżować działalność lotniska. „Gdybym był dobrze poinformowany, mógłbym przyjechać i złożyć wyjaśnienia” – dodał były europoseł, wskazując na częstość pojawiania się w mediach nieprawdziwych informacji.
Stanowisko lotniska
Rzeczniczka lotniska, Anna Dermont, stanowczo zaprzeczyła, jakoby problemy w terminalu miały związek z zatrzymaniem Czarneckiego. „Służby lotniska rutynowo nie uczestniczą w takich działaniach, i tym razem było tak samo” – podkreśliła, rozwiewając wątpliwości.
Cała sytuacja skupiła uwagę mediów i społeczeństwa, wnosząc poważne pytania o działania służb oraz efektywność ich operacji przy jednoczesnym poszanowaniu norm i procedur, które powinny chronić pasażerów oraz zapewniać sprawne działanie portów lotniczych.
Źródło/foto: Interia