Niemal trzydzieści lat temu Radosław Sikorski zauważył, że pierwsze uderzenie Rosji „nie dotknie Polski, lecz Ukrainy”. W wywiadzie z 1995 roku argumentował, że Warszawa powinna wspierać Kijów „pod każdym względem”. Choć w tej sprawie jego prognozy sprawdziły się, w kontekście przyszłości Polski w NATO znacznie się pomylił. — To jest wielki mit, do którego niestety się przyczyniłem — stwierdził polityk.
O Kandydatach i Przeszłości
Radosław Sikorski jest jednym z kandydatów w prawyborach prezydenckich Koalicji Obywatelskiej. W 1995 roku piastował posadę wiceministra obrony narodowej, a także został członkiem Ruchu Odbudowy Polski. Po zwycięstwie Aleksandra Kwaśniewskiego w listopadowych wyborach prezydenckich komentował kwestie, które są uznawane za kluczowe także dzisiaj.
PRZEWIDYWANIE KONFLIKTÓW
Jednym z najważniejszych tematów były rosyjskie ataki. Sikorski już przed laty przewidział, że „pierwsze uderzenie nie będzie skierowane na Polskę, ale na Ukrainę”, wskazując, w jaki sposób Warszawa powinna reagować na potencjalny konflikt w sąsiednim kraju. — Moim zdaniem, wtedy konieczna była pomoc dla Ukrainy, również w aspekcie militarnym — podkreślił. Po wielu latach stało się to rzeczywistością.
ROZMOWY O NATO
W rozmowie z Pawłem Sztąberkiem i Włodzimierzem Olczykiem, opublikowanej na portalu Prokapitalizm.pl, Sikorski odniósł się także do członkostwa Polski w NATO. Wskazał, że wyniki wyborów nie mają wpływu na kwestie związane z integracją. — Wybór Kwaśniewskiego na prezydenta nie zmieni naszych aspiracji do NATO. Wręcz przeciwnie, NATO w tej formie prawdopodobnie nie będzie. To jest wielki mit, do którego niestety się przyczyniłem — stwierdził.
Podkreślił, że polska dyplomacja odebrała jasny sygnał, który stwierdza, iż „polityka Zachodu wobec Polski wynika z polityki wobec Rosji”. — Nie ma co liczyć na konsensus na Zachodzie w kwestii naszej integracji z NATO. Dlatego najłatwiej jest nic nie robić i w tej stagnacji pozostaniemy jeszcze długo — dodał.
Podsumowując swoje obserwacje, minister stwierdził, że „NATO i tak nie będzie”, niezależnie od tego, czy na prezydenckim fotelu zasiądzie Lech Wałęsa czy nowo wybrany przedstawiciel. Warto przypomnieć, że niecałe cztery lata później, 12 marca 1999 roku, Polska stała się członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego, a akt przystąpienia podpisał sam Kwaśniewski.