W drodze na spotkanie z I sekretarzem KC PZPR Edwardem Gierkiem delegaci otrzymali suchy prowiant, jednak podróż autokarem okazała się krótsza, niż się spodziewali. Zamiast w Warszawie, dotarli do Gdańska, gdzie mieli zasiąść w gmachu Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej. To było 25 stycznia 1971 roku — dzień, w którym Gierek zadał swoje pamiętne pytanie.
PYTAŃ NIEBRAKOWAŁO
— To jak, pomożecie? — zapytał Edward Gierek zebranych w Gdańsku. Jego słowa, choć historyczne, nie są dziś postrzegane jako przykład owocnej komunikacji między władzą a społeczeństwem, lecz raczej jako misternie zaaranżowany spektakl, w którym każdy detal był starannie dopracowany. Wyjątkowo chaotycznie wyglądał moment, w którym robotnicy mieli chóralnie odpowiedzieć „Pomożemy!”. Nagrania z tej chwili pokazują coś zupełnie innego — skromne oklaski i ciche pomruki, które trudno nazwać entuzjastycznym odzewem.
Zgodnie z relacjami Instytutu Pamięci Narodowej, dialog Gierka z robotnikami to tylko miejska legenda. Spotkanie było starannie zaplanowane, a na widownię wybrano osoby, które miały bezwarunkowo popierać politykę Gierka — w tym rzeczywistych zwolenników, a także aktywistów partyjnych. Wśród uczestników byli również funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa, monitorujący bardziej sceptycznych delegatów.
ANNA WALENTYNOWICZ I NIESPODZIANKA W GDAŃSKU
Wśród wybranych do spotkania była Anna Walentynowicz, stoczniowiec i przyszła opozycjonistka. Wspominała: — Mieliśmy pojechać do Warszawy i otrzymaliśmy suchy prowiant: po dwa jabłka i wodę mineralną. Tyle że podróż zakończyła się przed gmachem w Gdańsku. Te słowa, zacytowane przez IPN, oddają ducha tamtych czasów.
Dlaczego Gierek przybył do Gdańska? Wizyta była odpowiedzią na falę strajków, które z przerażającą skutecznością mobilizowały robotników w styczniu 1971 roku. W Szczecinie domagano się przyjazdu Gierka oraz premiera Piotra Jaroszewicza, by mogli zrealizować „szczery dialog z pracownikami”. 24 stycznia najwyżsi dygnitarze odwiedzili Szczecin, a decyzja o wyjeździe zapadła w ostatniej chwili. Gierek wspominał później, że po morderczym spotkaniu w Szczecinie od razu postanowił lecieć do Gdańska, gdzie trwały już gorączkowe przygotowania pod kryptonimem „Przyjazd 25”.
8 GODZIN NAPIĘCIA
Spotkanie w Gdańsku trwało osiem godzin i — jak się okazało — nie przebiegało według scenariusza organizatorów. Pomimo licznej obecności działaczy partii, atmosfera nie była pełna entuzjazmu. Gierek został zasypany pytaniami dotyczącymi brutalności milicji, kryzysu gospodarczego oraz cenzury. Zamiast konkretnych odpowiedzi, przedstawiał ogólniki i apelował o zrozumienie. — Możecie być towarzysze przekonani, że my, tak samo, jak wy jesteśmy ulepieni z tej samej gliny — zakończył, pytając: — To jak, pomożecie?
Mimo wcześniejszych wskazówek do „spontanicznego reagowania”, odpowiedź publiczności na emocjonalną mowę Gierka była znacznie zimniejsza od oczekiwań. Po słabych oklaskach i chaotycznym pomruku, I sekretarz KC PZPR zakończył przemowę krótkim „No!”.
LEGENDARNY MIT „POMOŻECIE?”
Mityczny zwrot „Pomożecie?” stał się emblematem i zawołaniem epoki gierkowskiej, a także iluzją, według której entuzjastyczna odpowiedź ludzi była na porządku dziennym. — Edwrd Gierek i jego otoczenie dążyli do zakorzenienia władzy w społeczeństwie, pragnąc zyskać akceptację dla tzw. „socjalizmu z ludzką twarzą” — podkreślał w 2021 roku prof. Rafał Stobiecki, historyk z Uniwersytetu Łódzkiego. Jak widać, historia nie zawsze jest tym, czym się wydaje.