W czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości, Prokuratura Krajowa sięgnęła po izraelskie oprogramowanie Hermes, aby zbierać informacje na temat niezależnych sędziów, dziennikarzy oraz prawników. Jak wynika z ustaleń portalu OKO.press, to narzędzie umożliwia analizę danych z publicznych źródeł w sieci, co w praktyce oznacza monitorowanie aktywności swoich „obiektów” w mediach społecznościowych. W szczególności prokuratura interesowała się publikacjami, które mogłyby krytykować osoby z otoczenia Zbigniewa Ziobry. Bartłomiej Przymusiński, jeden z inwigilowanych sędziów, podkreśla, że działania te miały na celu uciszenie niezależnych głosów — zarówno mediów, jak i sędziów.
Poważne zarzuty wobec byłych szefów prokuratury
Osoby odpowiedzialne za zakup oraz wdrożenie oprogramowania Hermes mogą stanąć przed wymiarem sprawiedliwości, z karą sięgającą nawet 10 lat więzienia. Prokuratura w Rzeszowie wszczęła śledztwo, które dotyczy przekroczenia uprawnień oraz wyrządzenia szkody majątkowej w dużych rozmiarach, co związane jest z działaniami na szkodę interesu publicznego. Rzeczniczka prokuratury, Dorota Sokołowska-Mach, potwierdza, że prowadzone są kroki w związku z art. 231 oraz 296 kodeksu karnego.
Inwigilacja sędziów i dziennikarzy
Zebrane przez Prokuraturę Krajową dane obejmowały m.in. informacje dotyczące związków w internecie między sędziami, adwokatami i dziennikarzami, analizując ich aktywność w publicznych mediach, takich jak Facebook i Twitter. Wśród objętych inwigilacją znaleźli się sędziowie z stowarzyszeń Iustitia i Themis, w tym Waldemar Żurek oraz Piotr Gąciarek, którzy publicznie krytykowali działania ministerstwa sprawiedliwości. Przymusiński zauważa, że wskazuje to na fakt, iż poprzednia władza wykorzystywała aparat państwowy do inwigilacji swoich przeciwników — metod, które kojarzą się z autorytarnymi reżimami.
Czy władza chroniła swoje interesy?
Jednym z głównych celów tej operacji było ograniczenie wolności informacji oraz wyciszenie krytyki. Przymusiński zauważa, że podobne działania są nie tylko nieetyczne, ale także podważają same fundamenty demokracji. Prokuratura miała zbierać dane także na temat dziennikarzy, którzy odsłanianiali niewygodne dla władzy tematy. Wśród inwigilowanych dziennikarzy znaleźli się m.in. Magdalena Gałczyńska z Onetu czy Ewa Ivanova z „Gazety Wyborczej”. W ten sposób władza chciała zidentyfikować osobiste powiązania oraz reakcje krytyków na swoje działania.
Warto odnotować, że cała operacja wiązała się ze śledztwem prowadzonym przez Prokuraturę Okręgową w Świdnicy, która, według doniesień, miała posłużyć się Hermesa w kontekście zupełnie odmiennych oskarżeń pod adresem sędziów i dziennikarzy. Były to działania mające na celu zatuszowanie nadużyć ze strony władzy — przypomnienie o zeznaniach Jakuba Iwańca, który oskarżał niezależnych sędziów o hejtowanie i nękanie, wprowadza w całkiem inny kontekst kwestie związane z tego rodzaju operacjami.