W niedzielny wieczór czekało nas fascynujące starcie na stadionie w Białymstoku, gdzie Jagiellonia zmierzyła się z Lechem Poznań. Mecz obfitował w emocje i zwroty akcji, które mogły zaskoczyć niejednego kibica. Z tej konfrontacji głównie cieszył się Raków Częstochowa, który zyskał na nowej sytuacji w tabeli po tej rywalizacji.
DOMINACJA KOLEJORZA I ZWROT AKCJI
Już od pierwszych minut Lech Poznań pokazał, że nie zamierza lekceważyć przeciwnika. Radosław Murawski miał szansę na otwarcie wyniku, jednak Sławomir Abramowicz wykazał się refleksem i skutecznie obronił strzał. „Kolejorz” przeważał, kontrolując grę, ale jak to często bywa w piłce nożnej, nadarzyła się okazja do zaskoczenia.
BRAK FATUM GOSPODARZY
W 9. minucie to Lech zdołał wpisać się na listę strzelców. Ali Gholizadeh doskonale wykorzystał dośrodkowanie Bartosza Salomona, a stadion „Jagi” na chwilę zamarł. Jednak gospodarze nie zamierzali się poddawać i w 31. minucie do remisu doszedł Jesus Imaz, pokazując, że Jagiellonia również ma swoje atuty.
SAMOBÓJ ZDECYDOWAŁ O LOSACH MECZU
Główną rolę w dalszym przebiegu spotkania odegrała sytuacja z 59. minuty. Jagiellonia przeprowadziła szybką akcję, która skończyła się tragicznie dla Radosława Murawskiego – piłka, którą starał się wybić, wpadła do własnej bramki. Takie zdarzenie mogło być punktem zwrotnym, który zadecydował o losach meczu.
NOWE ROZSTRZYGNIĘTIA W EKSTRAKLASIE
Porażka Lecha Poznań oznacza, że drużyna straciła pierwszą lokatę w tabeli PKO BP Ekstraklasy. To zaś otworzyło drogę do prowadzenia Rakowi Częstochowa, który kilka godzin wcześniej pewnie pokonał Legię Warszawa. Na chwilę obecną Jagiellonia znalazła się na drugim miejscu, co dodaje jeszcze większej pikanterii tej ligowej rywalizacji. Co przyniosą kolejne kolejki? Czas pokaże, ale z pewnością emocji nie zabraknie.