13 stycznia 2019 roku, podczas 27. Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, doszło do tragicznego zdarzenia w Gdańsku. Stefan Wilmont zaatakował prezydenta miasta, Pawła Adamowicza, zadając mu ciosy nożem. Niestety, dzień później, Adamowicz zmarł wskutek odniesionych ran. Gdański sąd okręgowy skazał Wilmonta na dożywocie, a jego reakcja podczas odczytywania wyroku była zdumiewająca – niemal obojętny, zdawał się być zadowolony z siebie.
ANALIZA ZACHOWANIA ZABÓJCY
Marka Wilmonta skazano na dożywocie, jednak na sali sądowej zachowywał się tak, jakby wyrok traktował jako triumf. W momencie ogłoszenia kary, nie wyraził ani krzty żalu. Uśmiech na jego twarzy oraz śmiech, gdy usłyszał o zadanych Adamowiczowi ranach, nie pozostawały bez komentarza. Specjalista w zakresie komunikacji niewerbalnej, Łukasz Kaca, analizując jego mimikę i postawę, podkreślił, że zachowanie oskarżonego może być dla wielu ludzi szokujące. Oczekiwanie na stan skruchy i wstydu zostało zastąpione przez zimną radość.
ZASADNICZE KWESTIE PSYCHIATRYCZNE
Na potrzeby sprawy powołano trzy różne zespoły psychiatrów, ponieważ biegli mieli wątpliwości co do poczytalności Wilmonta. Jeden zespół uznał, że w momencie ataku był on niepoczytalny, podczas gdy dwa inne stwierdziły ograniczoną poczytalność. Sędzia Aleksandra Kaczmarek zdecydowała się nie zastosować nadzwyczajnego złagodzenia kary, co oznacza, że Wilmont będzie mógł starać się o przedterminowe uwolnienie dopiero po 40 latach odsiadki. W ustnym uzasadnieniu sędzia zauważyła, że Wilmont od samego początku dążył do tego, aby jego czyn był zauważony, a jego działania były zaplanowane i bezwzględne.
MOTYWACJA I ZACHOWANIE OSKARŻONEGO
Sędzia Kaczmarek wskazała na to, że oskarżony nie znał swojej ofiary, a motyw jego czynu ujęty był w poczuciu krzywdy oraz braku wyrzutów sumienia. Wilmont okazał się osobą niebezpieczną, zdając sobie sprawę z wyrządzanej krzywdy. Proces rozpoczął się w końcu marca 2022 roku, gdzie od samego początku milczał i ignorował pytania sądu. Jego niechęć do rozmów była wyraźna, mimo że chętnie dzielił się „informacjami” z prokuratorem, twierdząc, że zbrodnia była przygotowywana z pomocą zewnętrznych osób, co zresztą nie zostało potwierdzone.
TRAGEDIA I JEJ SKUTKI
Zamach na Pawła Adamowicza miał miejsce na Targu Węglowym w Gdańsku, gromadzącym setki ludzi. Wilmont, podbiegając do prezydenta, krzyczał: „Mordercy, mordercy!”, co tylko dodaje dramatyzmu całej sytuacji. Śmierć Adamowicza pozostawiła nie tylko pustkę w Gdańsku, ale również narastały pytania o stan zdrowia psychicznego Wilmonta, który stał się symbolem niewyobrażalnej tragedii.
Wynik procesu, który zakończył się dożywotnim skazaniem Wilmonta, stanowi silny sygnał w walce o bezpieczeństwo i zrozumienie przyczyn tak ekstremalnych działań. Ten czarny dzień w historii Gdańska pozostanie na długo w pamięci zarówno lokalnej społeczności, jak i całego kraju.
Źródło/foto: Onet.pl Adam Warżawa / PAP