Na początku XXI wieku Robert Cieślak, znany jako Cieluś, uważany był za jednego z najbezwzględniejszych przestępców w Polsce. Jako kluczowy członek „Gangu Mutantów”, grupy, która sieła postrach w całym kraju, zyskał mroczną sławę. Jego nazwisko przyćmiło nawet inne znane gangi, a w marcu 2003 roku wziął udział w brutalnej strzelaninie w Magdalence, w wyniku której zginęło dwóch policjantów, a osiemnaście osób zostało rannych. Mordercza wymiana ognia trwała niemal całą noc.
WOJNA GANGÓW
Na początku XXI wieku powoli gasła wojna dwóch najsłynniejszych mafii w Polsce – pruszkowskiej i wołomińskiej. Choć ich koniec miał wydawać się sygnałem do zaprowadzenia spokoju, rzeczywistość szybko pokazała, że walki o władzę po tych zorganizowanych grupach właśnie się zaczynają. Nowe, jeszcze bardziej brutalne gangi zaczęły wyłaniać się z cienia, wśród nich „Gang Mutantów”, założony przez zawodowych morderców i złodziei. „To byli najgroźniejsi przestępcy, z jakimi miałem do czynienia. Starzy, z Pruszkowa i Wołomina, operowali według niepisanych zasad, woleli zabawy i wygodne życie. A Mutanci? Byli nieprzewidywalni i gotowi na wszystko” – relacjonował jeden z antyterrorystów w książce „Antyterroryści. Polskie siły specjalne w akcji”.
POCZĄTKI KARIEROWE CIEŚLAKA
Na czoło „Gangu Mutantów” wysunął się Robert Cieślak, gangster pochodzący z Piastowa, który swą przestępczą działalność rozpoczął od drobnych kradzieży. Szybko stał się jednym z najgroźniejszych mafiozów w Polsce, a jego pierwszą ofiarą był wspólnik, który miał być winny duże pieniądze. „Cieluś” spotkał się z Jackiem Z. tuż przed jego morderstwem. Początkowo świadkowie obciążali Cieślaka, jednak zostali zastraszeni i szybko się wycofali.
POLICJA W AKCJI
Przez długi czas służby poszukiwały Cieślaka, który był podejrzewany m.in. o zamordowanie Andrzeja Cz., założyciela gangu w Markach. Używał sprytu, aby nie wpaść w ręce policji, ukrywając się z najbliższym wspólnikiem, Igorem Pikusem. Obaj zmieniali kryjówki, unikały wykrycia przez policję oraz inne grupy przestępcze.
W marcu 2002 roku „Mutanci” obrabowali ciężarówkę przewożącą telewizory w Piasecznie, co wywołało zamieszki wśród policji. Gdy gangsterzy przybyli na miejsce po rabunku, spotkali się z nieumundurowanymi funkcjonariuszami, co doprowadziło do krwawej wymiany ognia. Zginął podkomisarz Żak, a policyjna akcja w poszukiwaniu „Mutantów” stała się kwestią priorytetową dla całych sił porządkowych.
TRAGICZNY FINAŁ W MAGDALENCE
Miesiące mijały, a policja zatrzymywała członków gangu, jednak Cieślak i Pikus pozostawali na wolności. W końcu służby namierzyły ich kryjówkę w Magdalence. Nocą z 5 na 6 marca 2003 roku rozpoczęła się specjalna akcja. Policja zaskoczyła przestępców, jednak czekające tam pułapki doprowadziły do tragedii. W wyniku pierwszego wybuchu ranni zostali antyterroryści, a jeden z nich, podkomisarz Dariusz Marciniak, zginął na miejscu. Komendant Marian Szczucki, dowodzący akcją, umarł kilka dni później w wyniku odniesionych ran.
Strzelanina trwała do świtu, w końcu udało się osłabić opór gangsterskiej dwójki. Pożar wywołany przez policyjny granat zabił jednego z przestępców, a w budynku znalezione zostały ciała Igora Pikusa i Cieślaka, który popełnił samobójstwo.
KONSEKWENCJE I SPRAWIEDLIWOŚĆ
Po dramatycznych wydarzeniach w Magdalence ruszyło śledztwo dotyczące odpowiedzialności za nieudolność w trakcie akcji. Proces, w którym oskarżono trzech policjantów, zakończył się jednak uniewinnieniem czternastu lat po strzelaninie. Pomimo strat w ludziach i chaosu towarzyszącego tej akcji, historie te wciąż podnoszą pytania o skuteczność działań policji w walce z zorganizowaną przestępczością.
Historia „Gangu Mutantów” i związane z nią tragiczne wydarzenia w Magdalence na zawsze pozostaną w pamięci. To świadectwo nie tylko brutalności świata przestępczego, ale i wyzwań, przed jakimi stają służby porządkowe w walce z przestępczością zorganizowaną.