Reakcją na ostatnie powodzie w Dolnym Śląsku stało się głośne wezwanie do renaturalizacji tego regionu. Postulaty te zakładają, że rzeki powinny mieć swobodę wylewania, a mieszkańcy muszą stawić czoła konsekwencjom, co niektórzy nazywają sprawiedliwością dla „katów natury”. Część ludzi domaga się nawet, aby w niektórych obszarach regionu po prostu się wycofać. Paradoksalnie, hasło to łączy skrajnych przedstawicieli zarówno prawicy, jak i lewicy, kładąc nacisk na odrzucenie globalizacji oraz powrót do tribalnych postaw, które prowadzą do sporu o różne formy „inwazyjnych gatunków” – w zależności od tego, kto je definiuje, może to dotyczyć zarówno roślin, zwierząt, jak i migrantów.
Konieczność dyskusji o powodzi
W sprawie powodzi kluczowe jest prowadzenie sporu o każdą inwestycję hydrotechniczną lub jej brak, a także analizowanie każdej decyzji podejmowanej przez rządzących. Warto jednak zauważyć, że nie podejmowane są dyskusje dotyczące długofalowych patologii, które są uznawane za niezmienne fatum – coś, co wymaga naszej akceptacji i adaptacji w polityce oraz mediach.
Tak więc, pomoc dla ofiar powodzi często przekształca się w mecz wizerunkowy partii politycznych. Jedni obiecują 10 tysięcy, inni szybko licytują do 20. W końcu padają kwoty mówiace o miliardach, przy czym kolejne partie zastanawiają się, czemu nie trzy miliardy? Państwowy budżet zdaje się stawać fikcją, a ważniejszy od realnych potrzeb staje się wizerunek i publiczny PR, niezależnie od tego, czy pomoc rzeczywiście trafi do ludzi i firm, które naprawdę tego potrzebują.
Problematyka „fatum”
To nie tylko kwestia dyskusji o powodzi. Coraz więcej problemów gospodarczych, politycznych i społecznych staje się uznawanych za „fatum”, które na całym Zachodzie, nie tylko w Polsce, marnuje społeczeństwa i gospodarki w wyniku redystrybucji przedwyborczej, powyborczej oraz międzywyborczej. Przesuwanie pieniędzy od osób pracujących do niepracujących prowadzi do nieuchronnego wzrostu liczby tych drugich. W końcu, jak w schyłkowym Rzymie, tylko imigranci będą pełnić rolę pracowników na Zachodzie – chyba, że zostaną zniechęceni przez obecny system redystrybucji.
Stan mediów społecznościowych
Innym „fatum” jest dostosowywanie polityki i języka elit do poziomu mediów społecznościowych, w tym ich najniższych form. Przykład wymiany zdań między Taylor Swift a Elonem Muskiem pokazuje, jak daleko odbiega to od powagi. Kiedy Swift poparła Kamalę Harris, Musk odparł, że mógłby „dać jej dziecko” – to oryginalne podejście do debaty publicznej ewidentnie nie sprzyja poważnym rozmowom.
Polityczne wypowiedzi celebrytów mogą irytować i na ogół brzmią płytko, ale odpowiedź Muska, który chwali się rosnącą liczbą dzieci, jest jednym z wielu przykładów alarmujących nas przed ideologią renaturalizacji.
Przykład renaturalizacji
Musk, będąc jednym z najbogatszych ludzi świata, mając wpływ na potężne narzędzia komunikacji, przyjmuje postawę na poziomie najniższych kręgów mediów społecznościowych, co paradoksalnie zdobywa jego wyznawców. Z drugiej strony, lewicowi aktywiści klimatyczni postulują „renaturalizację” Dolnego Śląska jako jedyną odpowiedź na katastrofy naturalne.
Pomysł renaturalizacji, w sytuacji, gdy ludzkość od dawna zmieniła naturę, jest absurdem. Powrót do plemiennych logik oraz traktowanie mniejszości etnicznych jak „gatunków inwazyjnych” wprowadza nas w ciemne czasy, gdzie charyzma liderów jak Trump czy Musk ewidentnie dominuje.
Filozoficzne potwierdzenie
Warto wskazać na przemyślenia Tomasza z Akwinu, który rozważał, że nazywanie tygrysa „bestialskim” jest mylne – to jego naturalny instynkt, podczas gdy tylko człowiek może być obiektem moralnej oceny. Niestety, część współczesnej myśli naukowej przyjęła nieprzychylną postawę wobec sumienia i wolności wyboru, co prowadzi do cyklicznych aktów przemocy.
Jeżeli rozwój technologii nie powiązany jest z moralnym postępem człowieka, to obie krzywe – moralności i techniki – mogą się przeciąć, prowadząc do apokalipsy. Renaturalizacja nie wynika z naszej ewolucji, lecz z destrukcji instytucji dążących do ucywilizowania ludzkości, takich jak Unia Europejska.
Niebezpieczeństwa w przyszłości
Oczekiwanie na sprawne zastąpienie samochodów spalinowych przez elektryczne bez wymaganych warunków jest przykładem irracjonalności. Dążenie do monopolizacji transportu i rezygnacja z indywidualnego transportu na rzecz zbiorowego utrudnia rozwój idei ekologicznych, a jednocześnie staje się argumentem w rękach przeciwników Unii Europejskiej.
Unia Europejska, założona w celu doskonalenia człowieka oraz minimalizowania plemienności i nacjonalizmu, stoi przed niebezpieczeństwem, że stanie się narzędziem ideologii wyprowadzającej ją w kierunku regresji. “Zrenaturalizowana” Europa z pewnością wpadnie w chaos, zagrażając pokojowi na kontynencie oraz dając pole do działania większym potęgom globalnym.
Reasumując, konieczne jest pilne zdefiniowanie, czym jest renaturalizacja i czy jest ona rzeczywiście słusznym kierunkiem, czy może tylko zagrożeniem dla przyszłych pokoleń.
Źródło/foto: Interia