Wędrówka po górskich szlakach może być wspaniałą przygodą, ale niezaprzeczalnie wymaga odpowiedniego przygotowania. O tym trudnym doświadczeniu przekonał się 38-letni turysta, który 20 lutego postanowił zdobyć Babia Górę… w półbutach i bez ciepłej odzieży. Co więcej, wybrał zamknięty zimą szlak. Cała sytuacja zakończyła się atakiem padaczki, interwencją ratowników oraz ewakuacją za pomocą śmigłowca.
Nieprzemyślana decyzja w trudnych warunkach
Mężczyzna wyruszył na wyprawę z partnerką, obierając najtrudniejszą trasę, znaną jako Perć Akademicka, prowadzącą na Babia Górę (1725 m n.p.m.), szczyt Beskidu Żywieckiego. Dlatego właśnie zimą ten szlak jest zamknięty, a strome podejścia i oblodzenia mogą stanowić pułapkę nawet dla doświadczonych wędrowców.
Niestety, para była kompletnie nieprzygotowana. Ratownicy GOPR w swoim komunikacie podkreślili: „Turyści byli nieodpowiednio wyposażeni do panujących tego dnia warunków na Babiej Górze: znajdowali się na zamkniętym szlaku, w wielu miejscach oblodzonym, bez raków czy choćby raczków, w nieodpowiednim obuwiu oraz bez zapasowej ciepłej odzieży.”
Dramatyczna interwencja ratowników
Wędrówka zakończyła się dramatem. Tuż przed godziną 10:00 rano zespół ratunkowy odebrał zgłoszenie od partnerki turysty. Mężczyzna padł ofiarą ataku padaczki, tracąc przytomność na około trzy minuty, co uniemożliwiło mu samodzielne zejście. W górach, przy temperaturze -10°C i zagrożeniu lawinowym, każda sekunda była na wagę złota. Para zaczęła szybko tracić ciepło.
Łączność z kobietą przerwała się podczas rozmowy, ale ratownicy GOPR szybko zlokalizowali poszkodowanych dzięki specjalnemu linkowi przesłanemu SMS-em. „Po kliknięciu w link przez zgłaszającą, ratownicy otrzymali dokładną lokalizację, która wskazała rejon 'klamer’ na zamkniętym żółtym szlaku.” – wyjaśniła Grupa Beskidzka GOPR.
Szybka pomoc uratowała życie
Ratownicy dotarli na miejsce zaledwie 45 minut po zgłoszeniu, a chwilę później na pomoc poszkodowanym przylecieli ich koledzy z TOPR. Z uwagi na trudny teren, śmigłowiec LPR nie mógł lądować w bezpośredniej pobliżu.
Ratownicy udzielili 38-latkowi pierwszej pomocy i przygotowali do transportu. Mężczyzna wraz z partnerką zostali przetransportowani śmigłowcem do szpitala. „Osoby ratowane miały wiele szczęścia, ponieważ pomoc dotarła bardzo szybko” – zaznaczyli ratownicy.
Na opublikowanych zdjęciach widać, że turysta miał na sobie półbuty – obuwie zupełnie nieodpowiednie na zimowe warunki górskie. Bez raków, w ciepłej odzieży i bez świadomości zagrożenia para podjęła ogromne ryzyko.
„Gdyby nie możliwość użycia śmigłowca TOPR, akcja ratunkowa mogłaby trwać kilka godzin i wymagać zaangażowania znacznie większej grupy ratowników.” – podkreśliło GOPR. W takich warunkach hipotermia mogłaby zakończyć się tragicznie.
Apel o rozwagę
Mimo że tym razem historia zakończyła się szczęśliwie, ratownicy ponownie apelują o rozsądek. Babia Góra, znana również jako „Matka Niepogód”, nie wybacza błędów. Wystarczy moment, by ruszenie na szlak zamieniło się w walkę o życie. Udało się tym razem, ale tylko dzięki szybkiej reakcji i doświadczeniu ratowników.