Dwie osoby doznały obrażeń w wyniku wybuchu, do jakiego doszło w piątek w fabryce materiałów wybuchowych w niemieckim Troisdorfie. Incydent miał miejsce podczas kontrolowania jakości w zakładzie Diehl Defence. Media donoszą, że ich życie nie jest zagrożone. Zakład ten zajmuje się m.in. produkcją broni dla Ukrainy.
Interwencja służb ratunkowych
Straż pożarna została wezwana na miejsce zdarzenia około godziny 9:30. Dwaj ranni pracownicy, w wieku 26 i 61 lat, zdołali opuścić budynek o własnych siłach, jak informuje dziennik „Bild”. Po udzieleniu im pomocy medycznej na miejscu, przetransportowano ich helikopterem do najbliższych szpitali.
– Budynek uległ poważnym uszkodzeniom, co uniemożliwiło naszym służbom przedostanie się do wnętrza. Odłączyliśmy jedynie zasilanie – powiedział dowódca straży pożarnej.
Deflagracja i sytuacja na miejscu
Jak podaje „Bild”, na miejscu zdarzenia obecni byli także doradcy do spraw sytuacji kryzysowych oraz funkcjonariusze wydziału dochodzeń kryminalnych. Rano doszło do deflagracji, czyli powolnego rozkładu materiałów wybuchowych. Służby podkreśliły, że skutki eksplozji ograniczyły się jedynie do hali produkcyjnej, a pobliskie obiekty nie są zagrożone.
Obecnie prowadzone są wyjaśnienia dotyczące przyczyn wybuchu. Wstępna analiza nie wykazała przesłanek świadczących o przestępstwie.
Produkcja w zakładzie Diehl Defence
David Voskuhl, rzecznik firmy DynITEC, która jest częścią Diehl Defence, zaznaczył, że zakład w Troisdorfie wytwarza małe komponenty, służące do zapalania materiałów wybuchowych w rakietach. Podkreślił, że w zakładzie nie produkuje się gotowych rakiet.
Dziennik przypomniał, że fabryka Diehl była już wcześniej miejscem pożarów. Obecnie Wydział Dochodzeń Karnych pracuje nad określeniem, czy piątkowy incydent był wypadkiem przemysłowym, oraz sprawdza ewentualne powiązania z Rosją.
Źródło: „Bild”
Źródło/foto: Interia