Postawa Łukasza Żaka nadal wywołuje silne reakcje po tragicznym wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie, w którym zginął pan Rafał. Wdowa po nim, Ewelina, zaskoczyła wielu swoim wyznaniem, że nie odczuwa złości wobec sprawcy. Przyznała również, że często sięga po nagranie z głosem swojego zmarłego męża, co jest dla niej sposobem na radzenie sobie z bólem.
Tragedia nocą
Nieprzyjemne wydarzenia miały miejsce w nocy z 14 na 15 września 2024 roku, gdy Łukasz Żak, prowadząc samochód pod wpływem alkoholu, z impetem wjechał w auto, w którym podróżowali rodzice z dwójką dzieci. Mężczyzna z tej rodziny został tragicznie obezwładniony i zginął na miejscu, pozostawiając resztę rodziny w szpitalu. Żak, w towarzystwie trzech pijanych pasażerów, uciekł z miejsca wypadku, a później został ujęty w Niemczech na podstawie europejskiego nakazu aresztowania. Jego arogancja w czasie zatrzymania, a także w areszcie, doprowadziły do ukarania go przez odpowiednie służby.
Słowa, które poruszają
W zaledwie trzy miesiące po tragicznych wydarzeniach, pani Ewelina postanowiła opowiedzieć swoją historię w wywiadzie dla „Kanału Zero”. Jej słowa są przejmujące: „Przez pięć tygodni nie chodziłam. Musiałam uczyć się życia od nowa, ale największa pustka, jaką czuję, jest psychiczna”. Kobieta opisała, jak trudne jest dla niej funkcjonowanie w codziennym życiu bez partnera, z którym dzieliła wszystkie decyzje.
Przechodząc przez zmiany, Ewelina wskazała na brak motywacji i bezsilność, jednocześnie starając się być silna dla swoich dzieci. „Nie mogę im powiedzieć, że mam L4, nie mogę nie wstać z łóżka, muszę spędzać z nimi czas,” tłumaczyła. Wśród wspomnień, wdowa przyznała, że wielokrotnie wracała do ostatniego nagrania z ich rodzinnej imprezy, pragnąc usłyszeć głos męża. „Chciałam usłyszeć jego głos,” powiedziała z wyraźnym poruszeniem.
Przebaczenie w cieniu tragedii
Słowa pani Eweliny dotyczące Łukasza Żaka zaskoczyły wielu. „Nie czuję złości wobec tego człowieka. Czuję jedynie smutek i tęsknotę za mężem. Nie mogę obwiniać go w pełni; może jakieś doświadczenia zmusiły go do takiego czynu,” stwierdziła. To odważne podejście z jej strony pokazuje, jak radzi sobie z niewyobrażalnym bólem utraty.
Na koniec dodała: „Rafał był wyjątkowym człowiekiem, można było na nim polegać. Nauczył nasze dzieci, jak cieszyć się życiem.” Tak kończy się historia, której ból i pustka pozostają z rodziną, ale również refleksja nad tym, jak trudno w obliczu tragedii zachować człowieczeństwo i empatię.