Szef rosyjskiej Dumy Państwowej, Wiaczesław Wołodin, zapowiedział, że jeśli Stany Zjednoczone pozwolą Ukrainie na użycie potężniejszych pocisków dalekiego zasięgu do ataku w głąb Rosji, kraj ten będzie zmuszony odpowiedzieć z wykorzystaniem bardziej niszczycielskiej broni. Jego stwierdzenia są reakcją na informacje o tym, że Waszyngton ma ogłosić decyzję w tej sprawie w nadchodzących dniach.
USA jako uczestnicy konfliktu
Wołodin w mediach społecznościowych oskarżył Washington i inne europejskie państwa o stawanie się uczestnikami wojny w Ukrainie. Przywołał rozmowy prezydenta Zełenskiego z zagranicznymi partnerami, w których prosi on o dostawy broni dalekozasięgowej, co w jego opinii czyni te kraje aktywnymi uczestnikami zbrojnego konfliktu.
Bezpieczeństwo obywateli Ukrainy
W kolejnych wypowiedziach Wołodin skrytykował Zełenskiego, twierdząc, że ten nie przejmuje się bezpieczeństwem mieszkańców swojego kraju. Zauważył, że prezydent Ukrainy przesiedlił rodzinę do Izraela i mieszka w Londynie, co jego zdaniem wskazuje na brak zainteresowania losem rodaków. „Najważniejsze dla niego to utrzymanie władzy, ale mało prawdopodobne jest, że mu się to uda” – dodał rosyjski polityk.
Decyzja USA nadchodzi
Informacje te pojawiły się w kontekście doniesień portalu Axios, według którego USA mają umożliwić Ukrainie przeprowadzanie ataków za pomocą pocisków ATACMS. Sekretarz stanu USA, Antony Blinken, ma ogłosić tę decyzję podczas wizyty w Kijowie w tym tygodniu. To kluczowy krok dla Ukrainy, która od miesięcy stara się o takie pozwolenie.
Według doniesień, Joe Biden zwrócił uwagę, że dotychczasowe ograniczenia w tej kwestii jedynie utrudniły Ukrainie prowadzenie działań przeciwko rosyjskiej agresji i przyczyniły się do wzmocnienia pozycji Kremla, który zyskuje możliwość swobodnych ataków na Ukrainę.
Wobec rosnącej napiętej sytuacji, świat z niepokojem obserwuje rozwój wydarzeń w regionie, gdzie konflikt zbrojny narasta każdego dnia.
Źródło/foto: Interia