Na jednej z warszawskich uczelni we wtorek, 13 maja, doszło do zdarzenia, które można określić mianem szokującego. Młody mężczyzna wtargnął do sali wykładowej, gdzie brutalnie zaatakował profesora prowadzącego zajęcia, uderzając go w tył głowy tępym narzędziem. Poszkodowany z poważnym urazem trafił do szpitala, a policja rozpoczęła dochodzenie w tej sprawie. Jako pierwsi o tym incydencie poinformowali dziennikarze portalu tvn24.pl.
CHAOS W SALI WYKŁADOWEJ
Świadkowie wydarzenia relacjonowali, że napastnik wszedł do sali w trakcie prowadzenia zajęć, podbiegł do wykładowcy i niespodziewanie go uderzył. Po wykonaniu tego drastycznego czynu zbiegł z miejsca zdarzenia, pozostawiając w szoku zarówno studentów, jak i wykładowców.
ROZWIĄZANIE SPRAWY?
Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego „Meditrans” również potwierdziła incydent. „Po godz. 11.00 na jednej z uczelni w Śródmieściu mężczyzna został zaatakowany w potylicę tępym narzędziem. Pacjent odmówił hospitalizacji” – czytamy w informacji opublikowanej na platformie X. Niemniej, kilkanaście minut później 31-letni poszkodowany jednak udał się do szpitala, gdyż poczuł zawroty głowy.
W międzyczasie na miejscu zdarzenia pojawili się policjanci, którzy zabezpieczyli teren i rozpoczęli szczegółowe śledztwo w tej sprawie. Na tę chwilę nikt nie został aresztowany, a motywy ataku pozostają niejasne. Co skłoniło młodego mężczyznę do tak agresywnego działania? To pytanie, na które znakiem zapytania pozostaje odpowiedź.
Do sprawy będziemy wracać, analizując nowe informacje, które mogą ujrzeć światło dzienne. Oby incydent taki jak ten nie stał się codziennością na polskich uczelniach.