Ponad 1500 więźniów uciekło z zakładu karnego w Maputo, stolicy Mozambiku, w związku z nasilającymi się protestami po kontrowersyjnych wyborach. Sytuacja w kraju stała się napięta, a część obywateli oskarża władze o fałszerstwa w głosowaniu.
Ucieczka w obliczu chaosu
W wyniku buntu, który miał miejsce w środę, około 1534 osoby skorzystały z okazji i uciekły z więzienia. Niestety, w zamieszkach zginęło 33 ludzi, a 150 zostało zatrzymanych, jak poinformował komendant generalny policji, Bernardino Rafael. Ruch ten nastąpił zaledwie dzień po zamieszkach, które wybuchły po ogłoszeniu wyników wyborów, w których zwycięzcą ogłoszono kandydata partii Frelimo, Daniela Chapo. Były to wybory obciążone kontrowersjami i oskarżeniami o fałszerstwa, w wyniku których życie straciło co najmniej 21 osób, według raportu Reutersa.
Protesty i oskarżenia
W odpowiedzi na decyzję Najwyższego Sądu, potwierdzającą wyniki wyborów, w całym kraju miały miejsce nowe protesty. Opozycja oraz ich zwolennicy domagają się rzetelności i przejrzystości w procesie wyborczym, twierdząc, że rezultat został zmanipulowany. Minister spraw wewnętrznych, Pascoal Ronda, ujawnił, że dotychczas aresztowano co najmniej 78 osób i zaostrzone zostały środki bezpieczeństwa. Władze zapowiedziały wzmocnienie obecności służb zbrojnych w kluczowych obszarach, aby opanować sytuację.
Skala przemocy i zaskakujące statystyki
W ciągu ostatnich 24 godzin, na terenie powiązanym z protestami, odnotowano aż 236 przypadków przemocy, w wyniku których zginęło 21 osób, w tym dwóch policjantów. Rannych zostało także 13 cywilów oraz 12 funkcjonariuszy. Tak dramatyczny rozwój sytuacji z pewnością nie pozostawił nikogo obojętnym, a podziały w społeczeństwie pogłębiają się.
Obserwatorzy i przeciwnicy obecnych rządów w Mozambiku wciąż domagają się sprawiedliwości i przejrzystości w procesach wyborczych, zwracając uwagę na konieczność ochrony praw obywateli i zapewnienia im bezpieczeństwa w tak trudnym czasie.
Źródło/foto: Polsat News
