Mieszkańcy Grenlandii mogą wkrótce liczyć na roczną subwencję w wysokości 10 tys. dolarów od administracji Donalda Trumpa. Biały Dom, jak informują media, rozważa ten krok jako strategię mającą na celu zdobycie sympatii ludności wyspy i w konsekwencji aneksję terytorium. Republikanie twierdzą, że koszty tego przedsięwzięcia można pokryć z zysków z eksploatacji bogactw naturalnych, które znajdują się na Grenlandii.
Nowy pomysł administracji USA
Jak ustalił amerykański dziennik „The New York Times”, planowany projekt ma na celu zaoferowanie każdemu mieszkańcowi Grenlandii czeku na 10 tys. dolarów rocznie. Pomysł ten jest częścią szerszej strategii przejęcia kontroli nad duńską wyspą, którą prezydent USA uważa za kluczową z perspektywy strategicznej.
Finansowanie z wydobycia surowców
Republikanie są przekonani, że koszty tej operacji można by sfinansować poprzez wpływy z wydobycia cennych surowców, takich jak metale ziem rzadkich, miedź, złoto, uran oraz ropa naftowa, występujące na Grenlandii. Hiszpańska agencja EFE potwierdza, że Biały Dom rozważa tę drogę, aby ostatecznie zrealizować plan aneksji wyspy.
Zmiany na grenlandzkiej scenie politycznej
W międzyczasie, Grenlandia zyskała nowego premiera. Jens-Frederik Nielsen z partii Demokraci objął władzę w wyniku wyborów, zdobywając większość głosów w 31-osobowym parlamencie. Jego koalicyjny rząd składa się z jeszcze trzech innych ugrupowań: Inuit Ataqatigiit (IA), Siumut oraz Atassut, co może prowadzić do wewnętrznych napięć ze względu na różnorodność poglądów.
Międzynarodowe ambicje Grenlandii
W umowie koalicyjnej zaznaczono, że „Grenlandia należy do jej mieszkańców”, a to właśnie rząd wyspy powinien prowadzić negocjacje w sprawach dotyczących Arktyki. W kontekście oczekiwań dotyczących zwiększenia autonomii Grenlandii oraz zapewnienia, że wyspa jest częścią „sojuszu zachodniego”, nadchodzące miesiące mogą okazać się kluczowe dla jej przyszłości.
Źródło/foto: Polsat News